Witam, mam problem z jednym z dozorowanych,może ktoś z WAs miał podobny przypadek i udało Wam się podjąć jakieś sensowne kroki,proszę o wskazówki, a mianowicie sprawa wygląda następująco:
- karany z 279kk, 1 rok w zawieszeniu na 4,dozór. Chłopak choruje na schizofrenię, do tego jest uzależniony od alkoholu i tramalu; ma konkubinę i małe dziecko,okresowo przebywa u niej,ale zawsze wraca do domu,więc przekazywać akt nie ma co

Leki bierze przez jakąś chwilkę, potem veto- i zaczyna się nawrót choroby;matka już wyłysiała z tego powodu, w domu horror i koszmar; nowe przestępstwa to tylko wykroczenia. Sprawowanie takiego dozoru wydaje mi sie totalnie bez sensu,albowiem ten człowiek jest chory i potrzebuje specjalistów, a nie pedagoga w postaci kuratora, bo: nie uchyla się od dozoru, rozmawia chętnie,tyle że raczej nawet specjalnie nie wie, że rozmawia bo albo na chaju albo w swoim świecie. Po rozmowie z sędzią: fakultet odpada bo nie ma podstaw, o nałożenie obowiązku leczenia odwykowego-bez sensu bo musi wyrazić zgodę; więc co? Przymusowe leczenie psychiatryczne - odpada, bo sąd uznał, iż nie ma wystarczających przesłanek. Tysiące godzin z matką, żeby nie zwariowała, rady,porady,skierowania do rodzinnego o przymusowe, jej pisma i nic. Facet nie ma motywacji żeby się leczyć, jak już jest totalnie źle to go zabierają na leczenie do szpitala, a gdy po jakimś czasie jest ok tzn. nie zagraża sobie i innym (ok.1 miesiąca)- wychodzi na własne życzenie. Błędne koło.Właśnie kombinuję nad jakimś wnioskiem tylko nie bardzo wiem jakim

A chłopak właśnie jest na etapie:widzi wszystko na pomarańczowo, uważa że może być mistrzem boksu, a leków nie będzie brał, bo są elementem eksperymentu przeprowadzanego na chorych...uffff
