
Witaj Lukas!
Dzięki za odpowiedź na mój apel!.
Jestem kuratorem społecznym. Zawodowo zajmuję się readaptacją zawodową osób poszukujących zatrudnienia. A jako, że pracuję w Ośrodku Pomocy Społecznej, nie mam do czynienia z osobami - mówiąc w największym uproszczeniu -"łatwymi". Z racji moich zainteresowań tematem - aktywizacja zawodowa odgrywa dużą rolę w mojej pracy z dozorowanymi (podopiecznym

). I nie mają moi podopieczni ze mną latwego życia

).
Oczywiście instytucjonalne formy wsparcia dla naszych podopiecznych odgrywają dużą rolę (aczkolwiek nie znaczącą i jedyną).. Jednak okazuje się, że kuratorzy - nawet zawodowi - nie posiadają wystarczających informacji o takich instytucjach. Przekonałem się o tym prowadząc szkolenie dla kuratorów w jednym z miast wojewódzkich. Podam jednak inny przykład: Katowice - miasto w którym pracuję i dozoruję. Stopa bezrobocia w XII 2005 wyniosła 7% (czyli mniej niż w Niemczech!), jest tutaj 7 biur pośredniczących zatrudnienie, ponad 20 firm prywatnych oferujących pracę, Centra Informacji, stowarzyszenia, instytucje pozarządowe realizujace zadania ustawy o zatrudnieniu socjalnym i wiele, wiele innych instytucji ( znanych mi ) mających w swoich zadaniach readaptację zawodową i wsparcie osób bezrobotnych ( w tym także opuszczających ZK i A¦). Wiedza dozorowanego w Katowicach na ten temat jest taka: Powiatowy Urząd Pracy i MOPS(!!). To są dwie instytucje, o których wie nasz przeciętny dozorant. I pytanie jest takie: Od kogo powinien uzyskać informację na ten temat? Odpowiedź: Od doradcy zawodowego w PUP w trakcie indywidualnej konsultacji ( bo przecież w czasie rejestracji w PUP nie informują o tym) lub na tzw.: Klubie Pracy - też w PUP? Okazuje się, że większość osób którym pomagam (wszystkie są zarejestrowane w PUP) nie uzyskała żadnej informacji o tych instytucjach. Nasz dozorowany także. Nie wspomnę już o tym jak wielką niechęcią osoby bezrobotne darzą grupowe formy wsparcia (kluby Pracy).
Tak więc w Katowicach problemem nie jest "Rynek pracy" a - biorąc pod uwagę jedynie aspekt poruszany powyżej - brak informacji wśród dozorowanych o instytucjach wspierających i - co najistotniejsze - o aktywnych formach przeciwdziałania bezrobociu. To oczywiście tylko jeden z bardzo wielu aspektów tej sprawy, bo nie wspomniałem o pracy z podopiecznymi w zakresie poprawy wizerunku, samooceny, własnej wiedzy o atutach, zasobach zawodowych, nie wspomnialem o walce z uprzedzeniami, stereotypami ( przecież "galerników do roboty nie biorą" - jak to mawiał mój - pracujący już - dozorowany recydywista). Nie wspomniałem także o pracy nad motywacją naszych podopiecznych, o doskonaleniu zawodowym i dokształcaniu, często złym nastawieniu pracodawców, o braku interdyscyplinarnego podejścia do pracy z dozorowanym, i wreszcie o nadmiarze obowiązków nałożonych na kuratora.
Kurator - w moim przekonaniu - jeśli chce mieć tą pewność, ze dozorowany czyni starania na rynku pracy - powinien mieć tego dozorowanego z czego rozliczać i z czymś konfrontować. Nie jest to możliwe w przypadku gdy scedujemy obowiązek uzyskania wszelkich informacji o poszukiwaniu pracy na PUP lub Doradcę (jakiegoś). Chyba, ze mamy stały kontakt z doradcą zawodowym, który aktywizuje naszego podopiecznego. Ja przekazuję swoim podopiecznym aktualizowany przeze mnie informator i rozliczam klieta z aktywności - nie poprzez tzw karty aktywności ( bo to w większości konfabulacje), ale w trakcie rozmowy dopytuję się szczegóły kontaktu z daną instytucją (osoby, formy wsparcia, dojazd, uzyskaną pomoc, etc). Pięknie wychodzi , kto olewa a kto faktycznie coś robi. Minusem takiej pracy jest duża czasochłoność.
To na razie tyle, zapraszam do dyskusji! Matthew.