Wniosek fakultatywny - porażka, czy smutne realia...

Tematy związane z funkcjonowaniem kuratorskiej służby sądowej do wykonywania orzeczeń w sprawach karnych

Moderatorzy: Ultima, BBG, Sasquatch

Wniosek fakultatywny - porażka, czy smutne realia...

Postautor: Aurelius » 28 paź 2006, 11:23

Chiałbym tutaj poddać pod dyskuję taką kwestię:

- otóż, czy Waszym zdaniem, składanie przez kuratora wniosku fakultatywnego w przedmiocie zarządzenia k.p.w., czy też odwołania warunkoweg zwolnienia, czy jakiegokolwiek innego wniosku, którego skutkiem ma być wykonanie kary, np. pozbawienie wolności jest dla tego kuratora porażką w jego pracy z podopiecznym (czy w ogóle można to w ten sposób rozpatrywać), czy raczej taką smutną rzeczywistością, bardziej związaną z obciążeniem w pracy kuratora, gdzie, tzw. praca z indywidulanym przypadkiem pozostaje tylko czczym życzeniem i ładnym opracowaniem w literaturze?
Awatar użytkownika
Aurelius
VIP
VIP
 
Posty: 2818
Rejestracja: 17 sty 2006, 0:09
Lokalizacja: Katowice
Podziękował : 231 razy
Otrzymał podziękowań: 277 razy

Postautor: Zet » 28 paź 2006, 12:32

W opinii ministerstwa i zespołu K jakiegoś tam to porażka.

W mojej opinii to przejaw cudu jakiego dokonał kurator, który pomiędzy liczeniem grzywien , liczeniem skazanych, liczeniem wniosków, liczeniem wywiadów, liczeniem obecności na posiedzeniach.... i liczeniem na samego siebie, znalazł jeszcze siły i czas aby skontaktować się ze skazanym, rozpoznać sytuację i wystąpić ze stosownym wioskiem :roll:
Zet
Awatar użytkownika
Zet
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 473
Rejestracja: 27 paź 2005, 18:37
Lokalizacja: Unii Europejskiej
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 5 razy

Postautor: joko » 28 paź 2006, 19:06

witam, po długim milczeniu. Z poprzedniej wypowiedzi wnoszę, że pismo dotyczące grzywienek dotarło na niziny. Proszę, powiedzcie, jak to liczycie, czy wyjmujecie każde akta po kolei, czytacie wyrok, dzwonicie do sekcji windykacji należności wszystkich sądow w kraju, idziecie na wywiad w celu ustalenia czy skazany moze, czy nie może i grzecznie składacie wniosek? I to wszystko przy obciążeniu ponad 400-stoma środkami probacji na łeb, bez komputera, dostepu do internetu?!
BO PRZECIE¯ KURATORZY PO TO S¡ PEDAGOGAMI< ABY LICZYÆ GRZYNY!
joko
 
Posty: 34
Rejestracja: 16 sty 2006, 22:26
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: jurek » 28 paź 2006, 22:26

Aurelius czy z Twojego postu mam rozumieć, że jeśli kurator miałby odpowiednie obciążenie i tak wspaniałe narzędzie w postaci „Metody pracy z indywidualnym przypadkiem” to zbawił by świat ???
A na Twoje pytanie odpowiem tak: idąc Twoim tokiem myślenia czyli zastanawiając się czyja to prażaka taki wniosek kuratora to:
1. Pewnie porażka Stwórcy (bez względu jak Go nazwiemy) – bo to On w końcu stworzył taki „wywrotowy” nie resocjalizacyjny element.
2. Pewnie porażka rodziców - bo mogli w końcu zrobić tak jak rodzice jednego z naszych polityków czyli przełożyć „smarkacza” przez kolano i wyrósł by na porządnego człowieka tak jak zresztą ten nasz polityk (to on tak powiedział – czyli polityk).
3. Pewnie porażka opiekunów w przedszkolu - coś ze „smarkaczem” też mogli zrobić.
4. Pewnie porażka nauczycieli i szkoły - w końcu to instytucja wychowawcza.
5. Pewnie porażka dowódcy jednostki wojskowej – wojsko też miało go wychować (o ile trafił już „duży smarkacz” do wojska).
6. Pewnie porażka sądu – który błędnie ocenił, że jest szansa na resocjalizację i orzekł karę w zawieszeniu.
7. No i przyszedł czas na kuratora na którego zwala się całą winę bo miał on cudowny środek czyli „Metodę pracy z indywidualnym przypadkiem” i nie potrafił namówić "dużego smarkacza" do współpracy tylko „zamiótł” go pod dywan.
8. Ale jest jeszcze nadzieja że zakład karny wpłynie wreszcie pozytywnie na „dużego smarkacza”
Multi multa sciunt, nemo omnia
Awatar użytkownika
jurek
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 555
Rejestracja: 29 cze 2005, 1:14
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 1 raz

Postautor: kesey » 29 paź 2006, 1:03

A czy przeprowadzenie przez lekarza kilkuset zabiegów transplantacji, z których kilkanaście zakończyło się odrzutem organów jest jego porażką :?: Przeprowadzenie niezbędnych badań zmniejsza ryzyko odrzutu, ale go nie eliminuje. Przy braku takich badań, niepowodzenie zabiegu znacząco się zwiększa.
Adekwatnie postrzegam poruszoną kwestię wniosków i metody indywidualnego przypadku.
Pozdrawiam :D
Nigdy nie dyskutuj z idiotą- najpierw sprowadzi cię do swego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem.
Awatar użytkownika
kesey
VIP
VIP
 
Posty: 1702
Rejestracja: 25 kwie 2005, 23:51
Lokalizacja: Częstochowa
Podziękował : 51 razy
Otrzymał podziękowań: 197 razy

czy nie wiecie .... (nie wasza wŁadza na świecie)

Postautor: Katarzyna Kotuła » 30 paź 2006, 11:55

Mam uwagi:
- nie każdy na forum jest kuratorem zawodowym, wiec niekoniecznie wiemy co piszecie o odgórnych pismach-nakazach-rozkazach w sprawie kary grzywy (ale stronka dotyczy stowarzyszenia umarłych poetów ... ups pomyliłam się kuratorów zawodwych - więc chyba nie powinnam marudzić),
- dla mnie porażką (kuratora społecznego) jest złamanie porządku prawnego przez podopiecznego w okresie dozoru, ponieważ moja praca polega na przeciwdziałaniu powrotowi do przestępstwa,
- okazuje się, że właściwie jesteśmy jak "komornicy", których praca polega na sciaganiu "mamony" :) Pozdrawiam wszystkich społecznych i zawodwych KaKa
Katarzyna Kotuła
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 lut 2006, 16:19
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Re: Wniosek fakultatywny - porażka, czy smutne realia...

Postautor: BartK » 31 paź 2006, 0:02

Aurelius pisze:fakultatywnego


a czy obligatoryjne wnioski to nie większa "porażka" kuratora?
Awatar użytkownika
BartK
VIP
VIP
 
Posty: 1232
Rejestracja: 25 kwie 2005, 23:07
Lokalizacja: Szczecin-Centrum
Podziękował : 3 razy
Otrzymał podziękowań: 12 razy

Postautor: mahajek » 01 lis 2006, 0:26

(czy w ogóle można to w ten sposób rozpatrywać)


W mojej ocenie nie można tego tak rozpatrywać, wprawdzie może się zdarzyć, że taki wniosek to wynik błędu kuratora, ale by takie wnioski wyciągnąć należało by sprawę dokładnie przeanalizować.
Podobnie w przypadku pozytywnego zakończenia okresu próby czy też zwolnienia z dozoru. Czy zawsze jest to tylko i wyłącznie sukces kuratora?
Rzuca się w oczy brak narzędzi do badania skuteczności pracy kuratora. Gdy takich nie ma to dochodzi do zwykłej manipulacji danymi statystycznymi, które zresztą często bywają zafałszowane.
Może macie jakiś pomysły jak badać skuteczność pracy kuratora i czy Waszym zdaniem jest to możliwe i potrzebne.
mahajek
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 51
Rejestracja: 15 cze 2005, 0:12
Podziękował : 32 razy
Otrzymał podziękowań: 38 razy

Postautor: chaos56 » 12 lis 2006, 9:18

Każda moja propozycja składana kuratorowi zawodowemu o odwołanie warunkowego zwolnioenia lub też zawieszonej kary, a także wejścia w kolizję z prawem przez dozorowanego jest moją osobistą porażką. Długo myślę nad każdym przypadkiem i zastanawiam się czy wszystko zrobiłem dobrze, czy moje rozmowy były przekonywujące.
W życiu piękne są tylko chwile.
Awatar użytkownika
chaos56
 
Posty: 29
Rejestracja: 09 lis 2006, 9:10
Lokalizacja: Bielawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: Aurelius » 12 lis 2006, 12:49

Przyznam, że jestem trochę zaskoczony wypowiedziami w tym temacie. Otóż nie wiem dlaczego większośc z Was (przede wszystkim koledzy zawodowi) odebrała to pytanie, jako wytyk, zarzut w ich stronę (o dziwo zupełnie inaczej do tego tematu podeszli społeczni).
Od razu zaczyna się niby takie tłumaczenie - dlaczego absolutnie nie mozna tego trakotwać jako porażkę itd. W sumie mozna odnieść wrażenie przy takim zajętym stanowisku, iż jednak jest to porażka, ponieważ zgodnie z porzekadłem - tłumaczą się tylko winni... a jak wspomniałem nie ma tutaj odniesienia sie do tematu postu tylko od razu zaczyna się tłumaczenie.

Tym bardziej, że ja nigdzie nie sugerowałem, że złożenie takiego wniosku to porażka - nie było pytania - dlaczego wniosek fakultatywny to porazka kuratora? Poddałem tylko pod dyskusje luźny temat bez sugerowania odpowiedzi ani bez stawiania jakichkolwiek akcentów w tym temacie.
Chodziło mi bardziej o takie odniesienie do ostatnich wypowiedzi ministra Kryżego, który stwierdzi, ze nie ma żadnej róznicy w liczbach wśród powracających do zk osob warunkowo zwolnionych, oddanych pod dozór kuratora i tych nie oddanych

pozdr.
Awatar użytkownika
Aurelius
VIP
VIP
 
Posty: 2818
Rejestracja: 17 sty 2006, 0:09
Lokalizacja: Katowice
Podziękował : 231 razy
Otrzymał podziękowań: 277 razy

Postautor: ka2 » 14 lis 2006, 10:30

Jeśli chodzi o wypowiedż p.Kryże, to moim zdaniem po raz kolejny dowiódł swojej mikrej wiedzy w temacie.Jeśli nie ma różnicy w liczbach wśród powracających do ZK osób warunkowo zwolnionych, oddanych pod dozór kuratora i tych nie oddanych- to może warto byłoby bliżej przeanalizować uzasadnienia Komisji i Sądu Penitencjarnego, które wnioskują i udzielają warunkowych zwolnień ? Wydaje mi się bowiem, że tutaj należy szukać przyczyn.Często bowiem mam nieodparte wrażenie, że zwalniane warunkowo są osoby, które są całkowicie nie zmotywowane do zmiany zachowań na wolności-po wyjściu za bramę po prostu wracjają do swojego "wyuczonego zawodu",czego konsekwencją jest powrót do ZK( wpisany zresztą w tzw" ryzyko zawodowe").Najlepszy kurator nie jest w stanie nic innego zrobić, by temu przeciwdziałać - jedynie konsekwentnie napisać wniosek o odwołanie warunkowego zwolnienia, bo często nie jest w stanie dozorowanemu nic sensownego zproponować w zamian( praca, zmiana środowiska-mieszkanie itp)Natomiast p.Kryże prezentuje myślenie wręcz magiczne oczekując od kuratorów dokonywania cudów.
Nie zgadzam się na wpychanie nas w rolę kozła ofiarnego żle funkcjonującego systemu wymiaru sprawiedliwości.Jesteśmy tylko jednym z jego ogniw, i uważam ,że wcale nie najsłabszym.A tak na marginesie dodam, że w innych krajach ( mimo bardzo rozbudowanych służb probacyjnych i dużo większych ich możliwości)- zjawisko powrotu osób warunkowo zwolnionych do zachowań przestępczych występuje podobnie często jak u nas, więc problem chyba tkwi nie tylko i wyłącznie w efektywności pracy kuratorów.Może warto było by, by nasi "decydenci" łaskawie wzieli to pod uwagę, formułując publicznie kolejne wnioski na ten temat.
Awatar użytkownika
ka2
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 91
Rejestracja: 28 lut 2006, 13:56
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: kolo » 25 lis 2006, 19:07

Niestety "decydenci" mówią, masy przyjmują a jednostki cierpią. Sam skazany niejedokrotnie może się smiać z nas i z całej resocjalizacji. Bo tacą po prostu są nasi podopieczni. Nie pomagają rozmowy ani sugestie. Tak jest i będzie w niektórych przypadkach. Osobiście nie biorę tego aż tak do siebie. Zauważyłem natomiast, że w moim okręgu a nawet apelacji jest tendencja to pisania przez kuratroów jak najwiekszej liczby wniosków fakultatywnych. To nie my decydujemy o tym czy podopieczny ma iść lub wrócić do więzienia. Oczywiście możemy mu pomóc. Mamy przecież możliwość wnioskowania o odroczenie wykonania kary, w przypadku pewności, iż nasz podopieczny nie jest jeszcze stracony.
Sarkazm - I don't think so
kolo
 
Posty: 21
Rejestracja: 25 lis 2006, 18:31
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: Nabi » 26 lis 2006, 22:15

Witam,
moim zdaniem odpowiedź na Twoje pytanie "aurelius" zależy od osobistego odniesienia do wykonywanej funkcji kuratora, postrzegania swoich obowiązków jak i traktowania dozorwanego oraz postrzeganie realcji kurator - dozorowany.
Dla mnie zawsze sytuacja, w której prowadzony przeze mnie dozór nie kończy się pomyślnie jest osobistą i zawodową porażką.
Ale nie należy mylić pojęcia porażki z pojęciem przyczyn porażki.
Odniosę się podobnie jak "kesey" do porównania medycznego.
Gdy ratowany pacjent umrze to zawsze dla lekarza jest porażka.
Jednak przyczyny porażki mogą być różne i to im trzeba się przyjrzeć:
1. stan pacjenta był taki, że współczesna wiedza medyczna i najwyższe umiejętności lekarza były niewystarczające by go uratować;
2. popełniono niezamierzony błąd lekarski;
3. rażące niedbalstwo, niedouczenie lekarza lub jego lekceważący stosunek do swoich obowiązków doprowadziły do zgonu pacjenta;

Myślę, że analogicznie można potraktować porażkę w naszej branży.

Uważam natomiast, że bardzo ważne jest żeby zawsze po takiej porażce odpowiedzieć sobie bardzo uczciwie (bez samousrawiedliwiania się lub patologicznego samoobwiniania) na pytanie:
- czy zrobiłem wszystko co do mnie należało wg najlepszej wiedzy i umiejętności, ale było to niewystarczające, żeby uzyskać zamierzony efekt;
- czy coś niechcacy sknociłem - nieświadomie zrobiłem błąd i muszę na przyszłość wyciągnąć z tego naukę;
- czy też przez nieprofesjonalność, lenistwo lub niedbalstwo czy inne niskie pobudki spaprałem sprawę i powinienem zastanowić się czy rzeczywiście powinienem być kuratorem;
Nabi
 

Postautor: kesey » 03 gru 2006, 0:39

Wygląda ne to, że mogę umierać w spokoju- zgadzam się z Tobą Nabi. Może jeszcze tylko uwzględniłbym czynniki niezależne od lekarza, np. konieczność przeprowadzania kilku operacji jednocześnie :D
Pozdrawiam.
Nigdy nie dyskutuj z idiotą- najpierw sprowadzi cię do swego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem.
Awatar użytkownika
kesey
VIP
VIP
 
Posty: 1702
Rejestracja: 25 kwie 2005, 23:51
Lokalizacja: Częstochowa
Podziękował : 51 razy
Otrzymał podziękowań: 197 razy

Postautor: Nabi » 04 gru 2006, 19:23

:D Ależ "kesy" jeszcze nie umieraj, myślę, że nasze plemiki odświeżą i pobudzą do myślenia nie jeden stygnący kuratorski umysł :wink:
A co do porównań medycznych (a znam się na nich nie mniej niż na kurateli 8) ) to podpowiem, że mogę podać kilka przypadków z pierwszej ręki, gdy jeden operator naprawdę wykonywał 2-3 operacje jednocześnie i wszystkie były ze skutkiem pozytywnym (pacjenci w finale wyszli ze szpitala o własnych siłach)
Nabi
 

Następna

Wróć do Kuratorzy dla dorosłych

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość