Przyszła dzis na mój dyżur kobieta. Przedstawiła się jako właścicielka osiedlowego sklepu i rzekła, że przychodzi po pomoc w związku z pewnym Panem X .
(Pan X przewija się u mnie niestety "w referacie" od wielu lat. Wybitna postać-jedna z najtrudniejszych w mojej długiej już pracy. Ostatnio-pod dozorem.
Po kikumiesięcznej walce pod tytułem: jego nieprzyjmowanie wyroku do wiadomości-skazany za naruszenie nietykalności policjantów, agresja słowna, roszczeniowość, zastraszanie, wycieczki do kierownika, KO, Prezesa SR kontra moja konsekwencja, stanowczość, spokój (ileż on mnie kosztował
), każdorazowe wzywanie policji sądowej - kara pozbawienia wolności została w końcu zarządzona. Pan X nadal jeszcze na wolnosci.)
Informuję kobietę, że nie prowadzę już żadnego dozoru wobec Pana X, ani żadnego innego postępowania. Ona żali się, że Pan X jest utrapieniem całego osiedla, że wymusza od ekspedientek towar, zastrasza, terroryzuje...
I ona przyszła szukac pomocy.
Mówię kobiecie, że z tym to do policji, prokuratury, że ja nic niestety tu nie pomogę.
Ona na to, że zgłaszają, ale policja jest zupełnie nieskuteczna, że Pan X w ogóle sie policją nie przejmuje.
I ona mówi na koniec: wie pani, ja przyszłam do pani po pomoc, bo na osiedlu mówią, że on się tylko pani boi....
(163 cm/niespełna 50 kg żywej wagi
)
Wymiar tej opowieści jest oczywiście tragikomiczny-w odniesieniu do narzędzi, jakimi dysponuje kurator w zakresie samoobrony i bezpieczeństwa...