Strona 1 z 1

Trudne przypadki w pracy kuratora

Post: 11 paź 2009, 21:19
autor: monika006
Witam jakie trudne wydarzenia towarzyszą pracy kuratora??Czy mógłby mi ktoś opisać swój jakię trudny przypadek podczas pracy?

Post: 12 paź 2009, 18:40
autor: BartK
Temat przenoszę do odpowiedniego działu. Poza tym zbyt szeroko zadałaś pytanie... "trudny przypadek" i "trudne wydarzenia" są to pojęcia dalece niedookreślone. Nie wiem czy ktoś podejmie się udzielenia odpowiedz. Może spróbuj doprecyzować swoje zapytanie.

Post: 13 paź 2009, 19:49
autor: Żabka
hm...odpowiem na pytanie moniki006 żartem, ale takim, który miał faktycznie miejsce ;)
a zatem, trudnym wydarzeniem w pracy kuratora byłaby np. taka sytaucja: jedzie kurator samochodem w teren do swoich podopiecznych, po drodze "łapie go" zamieć snieżna, trudne warunki uniemozliwiają dalszą drogę, samochód łapie gumę, brak zasięgu w tel. komórkowym, zbliża się noc..." a w domu czeka zdenerwowany mąż, który odchodzi od zmysłów ;-)

a tak serio - trudne wydarzenia czy też trudne przypadki w pracy kuratora zdarzają sie na wielu płaszczyznach. Mogą dotyczyć zadań wykonywanych w terenie, podczas dyzuru w sądzie, mogą dotyczyć relacji pomiedzy podopiecznym a kuratorem, itd....itd...itd...
Reasumując, podzielam zdanie Bartka, zbyt szeroki zakres pytania.

Post: 13 paź 2009, 20:52
autor: monika006
Chodzi mi dokładnie o wydarzenie w pracy kuratora sądowego które najbardziej utkwiło w pamieci

Post: 13 paź 2009, 23:09
autor: kgb14
,,wkomponowałem'' ,,delikatnie'' :lol: - pijanego konkubina nadzorowanej rodziny w szczebelki na chodach klatki schodowej -- była to stan wyższej konieczności - koleś zaatakował moją podopieczna wraz z trójką trzymanych na rekach lub w wózku dzieci .
Oczywiście po jakimś czasie przyjechała policja i delikwent wyleciał z domciu z hukiem prosto do wytrzeźwiały .

Post: 20 paź 2009, 20:12
autor: elektrycznyspaniel
W trakcie mojej wizyty u nadzorowanej rodziny ojciec małoletnich wspiął się na dach domu założył pętlę na szyję i chciał popełnić samobójstwo. A ja stałem przed domem i starałem się go od tego odwieść. Po pół godzinie chyba mu się znudziło bo zlazł z dachu skuszony przeze mnie papierosem. A mówią, że palenie szkodzi:) A dzieci siedziały przed domem i z uśmiechem obserwowały występ taty.

Post: 17 mar 2013, 11:49
autor: chaos56
Są różne sytuacje w których kurator może się znaleźć. Uważam, że nie ma recepty. Po prostu trzeba się umieć znaleźć w każdej sytuacji.

Post: 17 mar 2013, 19:05
autor: Inana
Przyszłam do chłopaka na wywiad środowiskowy do "drugiej sprawy". Był już pod dozorem, przez chwilę nawet u mnie, ale chodził do niego społeczny, potem przekazałam dozór do innego miasta, gdzie podjął naukę - to było dość dawno i trochę faktów mi się pozapominało, choć okres próby ciągle trwał.
No, więc przychodzę i na dzień dobry po kilku zdaniach oświadczam mu pytająco, czy on sobie zdaje sprawę, że obligatoryjne zarządzenie mu grozi?
Dałam ciała po całości, wstyd mi jak diabli ale przytaczam ku przestrodze.
Ledwie zdążyłam wymówić słowa: "zarządzenie wykonania kary", jak skazany wpadł w histerię. Wtedy sobie przypomniałam, że to TEN suicydalny, z upodobaniem do samookaleczeń.
Trzy godziny spędziłam doprowadzając go do równowagi.

Post: 18 mar 2013, 21:24
autor: Weronika_
...dzień terenowy, wizyta w kolejnym nadzorze,
na parterze pijana matka i jej dwóch konkubentów także, więc idę na piętro kamienicy szukać nieletniego u "rodziny",
znalazł się cały i zdrowy, pod "dobrą opieką" /przynajmniej trzeźwą/,
"rozsiadłam się" i rozmawiam z nieletnim po chwili zauważyłam biegające po mieszkaniu karaluchy /spacerowały po ścianach, stole, podłodze..../, swoją drogą szkoda, ze gruźlicy nie widać