Nadzór kuratora nad żoną i dzieckiem - możliwy?

Tematy związane z funkcjonowaniem kuratorskiej służby sądowej w pionie rodzinnym.

Moderatorzy: Ultima, BBG, Sasquatch

Nadzór kuratora nad żonĄ i dzieckiem - możliwy?

Postautor: tata_tomek » 18 lip 2007, 13:21

Witam jako nowy

Od ponad sześciu lat moja rodzina rozpada się z powodu zaburzeń psychicznych mojej żony, które rozpoczęły się po urodzeniu dziecka. Ponieważ żona odmówiła przyjmowania leków przepisanych przez psychiatrę (tylko raz udało mi się namówić ją na wizytę), a nie spełnia warunków określonych w Ustawie o ochronie zdrowia psychicznego (nie ma przemocy fizycznej ani zniszczeń) , nie ma szans na przymusowe leczenie. Przemoc psychiczna ze strony żony kwitnie i owocuje (zwłaszcza w kontaktach ojciec - córka).

Najbardziej jaskrawe i uciążliwe działania żony mające na celu (w moim pojęciu) osłabienie więzi dziecka ze mną to:
# uniemożliwianie mi korzystania z części mieszkania (zamknięcie jednego pokoju na klucz, zgromadzenie tam rzeczy córki i wszystkich rzeczy żony, które miała przed ślubem), przy czym żona i dziecko śpią tam i na noc żona zamyka drzwi na klucz "żebyś nie wszedł w nocy i nas nie okradł" (dla pewności drzwi zamknięte na klucz zastawiała jeszcze wózkiem dla lalek ale tego już zaprzestała)
# podział całego naszego majątku materialnego na to, co ona miała przed ślubem i na resztę ("jej" rzeczy w miarę możliwości pozamykane wszędzie na klucz, a jak nie da rady to ryk gdy tylko dotknę np. szuflady, w której leżą jej sztućce).
# obecność dziecka nie jest żadną przeszkodą do robienia awantur
# przepisanie dziecka do innego przedszkola, blisko jej miejsca pracy a dalej od domu bez mojej wiedzy i zgody; + brak upoważnienia mnie do odbierania dziecka z przedszkola w tym roku. Nie podała nawet moich danych w dokumentach; gdyby coś się stało, nawet nie mogliby mnie o tym powiadomić. Wiem , że i tak wolno mi odebrac dziecko, ale pani dyrektor przedszkola mocno się zdziwiła gdy przyszedłem z uprzejma prośbą uzupełnienia moich danych bo w dokumentach przedszkola figurowało tylko, że owszem, jakis ojciec jest...
# Uniemożliwianie lub utrudnianie spotkań dziecka z moimi rodzicami (mieszkamy o godzine jazdy autobusem) - dziecko za namową mamy nie chce jeździć, siłą jej przecież nie zabiorę, albo chce spotykać się tylko w publicznych miejscach (żana twierdzi, że "nie potrafisz zapewnić dziecku bezpieczeństwa a twoi rodzice sa niebezpieczni, co jest kompletną bzdurą)
# działania zdradzające manię prześladowczą (ciągłe oskarżania mnie i członków mojej rodziny o kradzieże, nawet o próby zabójstwa jej i dziecka); w odniesieniu do dziecka np. zakaz występu dziecka na przedstawieniu w przedszkolu, żona zabrała córkę na 2 godziny (!) przed występem, mimo, że dziecko długo się do niego przygotowywało; także zabranianie całej rodzinie fotografowania dziecka "żeby ktoś nie wykorzystał jej zdjęć" (dziecko grzecznie słucha mamy i przed długi czas nie pozwalało sobie robić zdjęć, teraz jest już z tym lepiej)
# Zabranianie mi przychodzenia do przedszkola "bo wtedy będę znów musiała przepisać ją do innego przedszkola, jeszcze dalej"
# Ciągłe wmawianie dziecku, że tata to złodziej, łajdak, że zdradza, że ma inne kobiety i dzieci, że... że... A dziecko jak to dziecko - słucha matki i chłonie to co słyszy. A potem - owszem chętnie sie ze mną pobawi lalkami ale... gdy otworzyłem szafkę gdzie leżą jej ubrania, sprint do mamy z krzykiem "Mamusiu, ON otworzył szafkę i może coś ukraść!!!" ("on" i "jego" to teraz stałe formy mówienia o mnie)

W sprawie przymusowego leczenia żony wystąpiłem do sądu rodzinnego. SR odesłał mnie w tej sprawie do lekarza, a lekarz do sądu, i w ten sposób sprawa się skończyła. Przerabiałem już wizyty policji i pogotowia w domu (zawsze na moje wezwanie). W tej chwili unikam awantur mając na względzie nerwy dziecka (o moich już lepiej nie mówić). Próba skasowania zamka w pokoju skończyła się szałem i wrzaskami żony i rzucaniem telefonem (stacjonarnym), wszystko przy dziecku. Pogotowie zawiadomione przeze mnie olało sprawę, karetka przyjechała po półtorej godziny(!) oczywiście już nie mieli po co przyjeżdżać.
Na ten temat rozmawiałem już z 4 x P (psychiatrami, prawnikiem, policją, psychologiem z Niebieskiej Linii), zasięgałem również opinii KOPD.

Rozważałem możliwość wystąpienia do sądu o ustanowienie kuratora dla mojej żony - nadzór kuratorski nad wykonywaniem przez nią władzy rodzicielskiej. Nie mamy rozwodu, nie ma żadnych ograniczeń władzy rodzicielskiej, ani żadna taka sprawa nie jest w toku. Czy ktoś z forumowiczów przerabiał to osobiście lub zetknął się z takim tematem jak wniosek o kuratora dla "nie rozbitej i nie patologicznej" (patrząc "z boku") rodziny, złożony przez jej członka, a nie przez policję lub SR? Ma to jakieś szanse? I czy ma to jakiś sens?

(Jako że komputer [kupiony oczywiście za _nasze_ a nie jej pieniądze[ również zamknięty na klucz, korzystam z internetu tylko w pracy i nie zawsze mogę to robić, więc nie mogę tu zaglądać regularnie.)
Ukłony
Tomek
tata_tomek
 
Posty: 2
Rejestracja: 18 lip 2007, 12:58
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: Pawellas » 25 lip 2007, 17:22

Spokojnie Tomciu - spokojnie!
dla sądu nie ma znaczenia od kogo pochodzi wniosek - bowiem może on działać także z urzędu. jeżli odpowiednio go umotywujesz, to sędzia rozpoznając sprawę zleci przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i być może zastosyje środki przewidziane w KRiO - nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej.
Fakt, ze nie macie rozwodu, nie ma w opisanej przez Ciebie sprawie żadnego znaczenia. Złóż wnioseki czekaj
Powodzenia.
Mam nadzieję, że mi pomożesz i mam nadzieję, że udało mi się Ci pomóc...
Pawellas
 
Posty: 15
Rejestracja: 25 lip 2007, 14:50
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: tata_tomek » 07 sie 2007, 13:43

Pawellas pisze: jeżli odpowiednio go umotywujesz, to sędzia rozpoznając sprawę zleci przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i być może zastosyje środki przewidziane w KRiO - nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej.


Dzięki za (p)odpowiedź :)

1/ Jak mam umotywować? Tylko swoją pisaniną czy wpisać również żeby sąd zwrócił się do policji o dane z Niebieskiej Karty?
2/ Czy to jest normalna jawna rozprawa ze świadkiami itp. czy sąd decyduje na niejawnej i zawiadamia potem zainteresowane strony?
3/ Jest gdzieś jakiś wzór takiego wniosku? Pozwów rozwodowych od cholery, a jak człowiek by chciał związek ratować a nie rozwalać, to cisza :(
Ukłony
Tomek
tata_tomek
 
Posty: 2
Rejestracja: 18 lip 2007, 12:58
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz


Wróć do Kuratorzy rodzinni

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości