Post kieruję do kuratorów zawodowych, z prośbą o ustosunkowanie się do podanej sytuacji:
Do Pana/Pani gabinetu (pokoju- kuratora zawodowego) przychodzi pani kurator społeczna (czyli wspólpracownica) i zleca Panu/Pani objeciem dozorem pana np.Kowalskiego. Zlecenie oczywiscie zawiera wskazanie by wykonujacą zlecony w ten sposób dozór , była pani kurtator społeczna "zlecająca" czy też wnioskująca o to..
1) Co państwo robicie w tej sytuacji? jaka jest wasza reakcja i jakie podejmujecie działania (decyzja) w sprawie złożonego "zlecenia" czy tez "wniosku" kurator społecznej? Bardzo prosze by w odp. podać podstawą prawną. ...Z góry dziękuję za konkretne (nawet gdy dosadne) odpowiedzi i poswiecony czas..
Na wszelki wypadek wyjasniam iż nie chodzi tu o przeprowadzenie jednorazowego wywiadu środowiskowego ,ale o trwający 18 mc-y dozór w czasie których doszło do nie mniej nie więcej ale 18 spotkań z "podopiecznym" Kowalskim (czyli podrecznikowo 1-dno na miesiąc).
..i najważniejsze na koniec..dlaczego o to pytam..ano dlatego ze po tych 18-tu miesiącach okazało się że nie przedmiotowy dozór był wykonywany BEZ ORZECZENIA S¡DU W TYM ZAKRESIE (kowalski nigdy nie został skazany na dozór)...Dodam że to nie koniec tej historii..poki co prosze o odniesienie sie tej konkretnej sytuacji (moze tylko mi wydaje sie że nie jest to chyba rutynowe "normalne" działanie...ale coż ponoć jak twierdziła ww. kurator społeczna - powinnienem pojsc do psychiatry w zw. ciągłymi teoriami spiskowymi które sie pojawiają w mojej głowie)