Witam.
Bardzo proszę o pomoc oraz poradę, co powinienem zrobić w mojej sytuacji.
tak więc:
Ja, jak i moja dziewczyna jesteśmy pod dozorem kuratora, po odbyciu kary pozbawienia wolności, której resztę zawieszono i mamy kuratora.
1 Wynajmujemy dwupokojowe mieszkanie, niestety bez żadnej umowy najmu itp. ale za w miarę przyzwoitą cenę.
2 Moja dziewczyna wyjechała do pracy za granicę
3 Mieszkanie wynajmujemy wraz z inną parą, która również ma kuratora, ale innego, gdyż mieszkają u rodziców chłopaka, w innej dzielnicy a tutaj po prostu sobie przyjeżdżają...(mają jeden pokój). W ten sposób są po prostu mniejsze koszta, a właścicielka nie ma nic przeciwko.
Wszystko było dobrze, ale nagle kurator, kierownik zespołu zaczął mnie a raczej nas wszystkich zastraszać odwieszeniem wyroku, urzędem skarbowym, policją i dzielnicowymi, ponieważ nagle mu się nie podoba to że wynajmujemy to mieszkanie "na dziko", co dotąd mu nie przeszkadzało.
Mało tego, dał mi 48 godzin na uregulowanie spraw związanych z umową, podatkiem oraz czasowym meldunkiem itp z właścicielką mieszkania, z którą bardzo chce się zobaczyć.
Jest rzeczą oczywistą iż w takiej sytuacji JU¯ nie mamy gdzie mieszkać, z jakiego powodu to nie muszę chyba tłumaczyć.
Druga para, wynajmująca to mieszkanie razem z nami dostała ZAKAZ przyjeżdżania tutaj nawet na kawę, co jest dla mnie rzeczą niepojętą.
Teraz sytuacja wygląda następująco:
1 ja nie będę miał gdzie mieszkać tak aby kuratorowi to odpowiadało. Zamieszkałbym u rodziców ale oni niestety mają mieszkanie służbowe i nie mogą mnie czasowo zameldować a na samodzielny wynajem mieszkania, tym bardziej z meldunkiem, umową itp (czego życzy sobie kurator) mnie po prostu nie stać.
2 moja dziewczyna nie mieszkając tutaj również nie będzie miała gdzie mieszkać i jej status co do kurateli będzie identyczny jak mój
3 oczywiście nie pójdę mieszkać do jakiegoś przytułku, czy czegoś w tym rodzaju tylko dla tego, że ktoś mnie tam zamelduje.
i powstają pytania-
1 Jakiego będziemy mieli kuratora, którzy są przecież przydzielani do rejonów jeżeli będziemy "bezdomni" i czy to nie spowoduje odwieszenia pozostałej części kary?
1a Jeżeli taki stan rzeczy miałby skutkować odwieszeniem reszty kary to dlaczego, jeżeli praktycznie bezpośrednio wynika z działań i decyzji kuratora a nie naszych?
2 Czy kurator może groźbami tego typu wpływać na postępowanie drugiego człowieka? (to chyba jest przestępstwo przeciw wolności)
3 Czy takie postępowanie jest zgodne z tzw etyką, zgodnie z którą powinni działać kuratorzy?
I rzecz najważniejsza- CO TERAZ MAMY ZROBIÆ,
gdyż w chwili obecnej czujemy się zastraszeni i przede wszystkim bezsilni.
Osobiście dotąd byłem zdania, iż kuratorzy powinni raczej pomagać a nie szkodzić a w chwili obecnej tak ja, jak i moja dziewczyna mamy zrujnowane życie. Oboje spędziliśmy po dobrych kilka lat w zk za różne przestępstwa a teraz, gdy chcemy żyć uczciwie ktoś nam to uniemożliwia i to na mocy prawa(!)
Wiem, to wszystko może się wydać śmieszne lub żałosne ale ja sam nie widzę wyjścia z tej sytuacji i może ktoś coś mógłby doradzić.
I czy wy, kuratorzy (na pewno również to czytacie) na prawdę czujecie się tak wszechmogący i "nietykalni" że możecie wszystko i ze wszystkimi?
nie jesteśmy zabawkami w waszych rękach a i wy nie jesteście przecież bogami.
No chyba że się mylę...
Proszę nie dublować wątków w różnych miejscach forum. Tematy założone w dwóch innych działach o identycznej treści zostały usunięte. Aurelius.