!!! SZUKAM POMOCY W ODZYSKANIU SWOICH DZIECI !!!

Zadaj pytanie kuratorowi rodzinnemu.

Moderatorzy: Ultima, BBG, Sasquatch

!!! SZUKAM POMOCY W ODZYSKANIU SWOICH DZIECI !!!

Postautor: bastian77 » 20 maja 2008, 15:40

Temat pisze moja koleżanka.

SZUKAM POMOCY W ODZYSKANIU SWOICH DZIECI

Dzieci są umieszczone w rodzinie zastępczej. Powody tego były takie, że jeszcze obecny mój mąż (jestem w trakcie rozwodu) stwarzał sytuacje, które zagrażały moim dzieciom jak i mi. Były częste interwencje Policji, Straży Pożarnej, gdyż mąż wracał do domu pod wpływem alkoholu. Budził dzieci, robił awantury, tłuk szyby, talerze, szklanki. Zachowanie jego było takie, że bałam się o zdrowie i życie dzieci.
W czasie związku małżeńskiego dzieci miały wielką więź z ojcem bo „pokazywał” że jest kochanym tatusiem, więc nie chciałam występować o rozwód. Ja pracowałam, więc podejmował się opieki nad dziećmi.
Dopóki młodszy syn spacerował sam w centrum miasta bez nadzoru ojca po godzinie 20.00. Sytuacje powtarzały się nie raz. Bez opieki ojca syn zaczął sprawiać problemy szkolno-wychowawcze, zaczął uciekać ze szkoły. Będąc w pracy dostawałam telefony od znajomych, że moje dziecko włóczy się samo po mieście. Dzwoniłam do męża by wyjaśnić tą sytuację, ale niestety nie odbierał ode mnie telefonów. Do tej pory nie wiem gdzie był mój mąż i co robił w danej chwili.
Z tego incydentu mojemu synowi przyznano kuratora, który objął nadzorem kuratorskim pozostałem moje dzieci.
Sytuacje w domu nie poprawiały się, wręcz przeciwnie agresja mojego męża wyraźnie się nasilała aż do tego stopnia, że popadł w obłęd "chorobliwej zazdrości", że widział mnie wszędzie, śledził mnie. Tego dnia moje dzieci zostały pod opieką mojego ojca (dziadka), mąż zaczepił nawet obcą kobietę na mieście myśląc że to ja. Uciekałam z dziećmi z domu przed agresywnym mężem do znajomych w celu spędzenia spokojnej nocy oraz zapewnieniu im bezpieczeństwa.
Z kuratorem uzgodniliśmy, że dziecko zostanie umieszczone w placówce szkolno-wychowawczej z internatem, bym mogła spokojnie pracować, gdyż mąż odprowadzając mnie z dziećmi na bus do pracy, uciekał, zostawiając je ze mną co utrudniało mi wyjazd do pracy. Mąż nie był w stanie dopilnować pieczy nas synem.
W tym czasie, gdy zorganizowałam opiekę swojego ojca (dziadka dzieci) do pozostałych dzieci, mąż pijany pojawiał się na przystanku z którego zawsze odjeżdżałam do pracy i stwarzał prowokujące sytuacje do mojego ojca, by oddał mu dzieci pod opiekę.
Pewnego dnia – w późnych godzinach nocnych – mąż wrócił do domu. Stwarzał awantury prowokując mnie opowieściami „jak to mu było w agencji towarzyskiej”, dzieci już spały i chcąc uniknąć kolejnej awantury i ich obudzenia napisałam do koleżanki sms-a z prośbą o spotkanie by ochłonąć i uspokoić się. Po powrocie na górę zastałam drzwi zamknięte na środkowy zamek, do którego nie posiadałam klucza, był pijany, wyzywał mnie i oświadczył, że nie wpuści mnie do domu. Poprosiłam go by sam wrócił do dzieci ale odmówił, nadal obrzucając mnie wyzwiskami, postanowiłam pójść na policję.
Kierując się w stronę komisariatu, dostrzegłam i zatrzymałam przejeżdżający radiowóz prosząc o pomoc, opowiedziałam o całym zdarzeniu – w tym czasie mąż uciekł z domu. Policjanci poprosili bym zadzwoniła do męża by wrócił i mogli z nim porozmawiać, ale mąż oświadczył, że nie zamierza przychodzić, że teraz jestem cyt.: „suką policyjną!”. Po kilkunastu próbach skontaktowania się z mężem zatrzymani przeze mnie policjanci zawiadomili Oficera Dyżurnego, tam również szukano kontaktu z mężem - na daremno. Nie zamierzał wrócić. Oficer Dyżurny wysłał 2 patrole samochodowe i 1 patrol pieszy celem odnalezienia męża, jednak i to też nie dało rezultatu. Postanowiliśmy wezwać Straż Pożarną, która otworzyła mi drzwi do domu. Po tym zdarzeniu odbyła się sprawa w sądzie i ustalono, że dzieci zostaną przydzielone rodzinie zastępczej.
Przez jakiś czas stosunki rodziny zastępczej do moich dzieci przebiegały bez zarzutów do momentu, gdy najstarszy syn przekazał mi nagranie z telefonu komórkowego na którym to był syn właścicieli rodziny zastępczej straszy pająkami moją córkę. Fakt ten zgłosiłam do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie jednak i tam fakt ten został zapomniany. Zgłosiłam również, iż mój syn przebywający w internacie przywożony był co 2 tygodnie, ta sytuacja uległa zmianie po mojej interwencji, otrzymałam widzenia z dziećmi co 2 tygodnie w domu rodziny zastępczej. Po pewnym czasie kurator zdecydował, że widzenia będą się odbywać poza miejscem zamieszkania rodziny zastępczej, więc zabierałam razem z mężem dzieci do domu. Kurator oznajmił, że dla dobra dzieci widzenia będą organizowane razem, by widziały że rodzice są razem. Relacje między mną a mężem jednak nie uległy zmianie i chcąc uniknąć znów awantur przy dzieciach wystąpiłam o podział czasu w widzeniach z dziećmi.
Trzy dni temu tj. 17.05.2008r. w weekend, zabrałam dzieci na plac zabaw odległy od domu około kilkanaście kilometrów. Nie mając dogodnego powrotu, spóźniłam się na przekazanie dzieci ojcu, zawiadamiając o tym fakcie kuratora. Wtedy otrzymałam telefoniczne wyzwiska i pogróżki od męża. Obawiając się o bezpieczeństwo dzieci jak i moje, poprosiłam o pomoc kolegę. Gdy pojawiłam się z dziećmi w miejscu przekazania, mąż siedział w „ogródku piwnym” pijąc piwo. Postanowiłam nie przekazywać mu dzieci. Poinformowałam o zaistniałej sytuacji, kuratora – zostawiając mu wiadomość na skrzynce głosowej, jak i również rodzinę zastępczą. W chwili mojego oddalenia, mąż wpadł w szał, prowokując, wyzywając i opluwając mojego kolegę, wystartował z rękoczynami do kolegi, który w obawie o bezpieczeństwo dzieci i moje ostudził jego zapały agresji powalając go na ziemię i prosząc go by zastanowił się co robi w obecności swoich dzieci. Po incydencie postanowiłam zabrać dzieci na plac zabaw. Po jakimś czasie dostałam telefon od rodziny zastępczej z prośbą o dostarczenie dzieci. Czekając na autobus, zabrałam dzieci na zapiekanki, gdzie zjadły jeszcze ciepły posiłek, chwilę później pojawił się jeszcze bardziej pijany mąż wygrażając mi i koledze. W trosce o bezpieczeństwo dzieci wezwałam taksówkę i wraz z kolegą dostarczyłam dzieci na miejsce.
Następnego dnia, zadzwonił do mnie kurator oznajmiając mi, że widzenia z dziećmi zostały zawieszone z powodu pojawienia się kolegi. Na próżno próbowałam wyjaśnić kuratorowi sytuację pojawienia się ze mną kolegi. Uznał że sprowokowałam męża.
Na dzień dzisiejszy sytuacja nie uległa zmianie i nie mogę widywać swoich dzieci.
Nie wiem gdzie się udać i co dalej robić
Chcę odzyskać dzieci a kurator i rodzina zastępcza wyraźnie mi to utrudnia.

PROSZÊ O POMOC !!!
bastian
bastian77
 
Posty: 5
Rejestracja: 14 mar 2008, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: kgb14 » 20 maja 2008, 19:02

Witam .
Powiem tyle , ciężka sprawa i wątpię czy ktoś tu jest w stanie udzielić Pani innej porady niż ponowne nawiazane kontaktu z kuratorem który prowadzi Pani sprawę .Opisała Pani tylko swój punkt widzenia , możliwe , że przeoczyła Pani inne istotne szczegóły .
Zasadniczo nie napisała Pani jak to kurator utrudnia Pani widzenie z dzieckiem .
Na podstawie tego co Pani napisała kurator zrobił dużo dla dobra dzieci , więc nie rozumiem dlaczego teraz miałby jakoś działać inaczej .
Proszę jeszcze raz z nim porozmawiać .

Pozdrawiam .
,,Oponiarz''

,,One To-Day is Worth
Two To-Morrows''
Obrazek
Awatar użytkownika
kgb14
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 2582
Rejestracja: 30 paź 2007, 23:23
Lokalizacja: Opole
Podziękował : 119 razy
Otrzymał podziękowań: 135 razy

Postautor: kesey » 21 maja 2008, 2:10

Również sugeruję ścisłą współpracę z kuratorem i poszukanie alternatywnych rozwiązań, do tych funkcjonujących dotychczas. Może się mylę, ale powodem umieszczenia małoletnich dzieci w rodzinie zastępczej nie była tylko postawa męża.
Możliwym jest także ustalenie kontaktów rodzica z dziećmi na drodze postępowania przed Sądem, na wniosek zainteresowanego.
Nigdy nie dyskutuj z idiotą- najpierw sprowadzi cię do swego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem.
Awatar użytkownika
kesey
VIP
VIP
 
Posty: 1702
Rejestracja: 25 kwie 2005, 23:51
Lokalizacja: Częstochowa
Podziękował : 51 razy
Otrzymał podziękowań: 197 razy

Sprostowanie

Postautor: bastian77 » 22 maja 2008, 17:16

Myślę, że żadna w tym moja wina ponieważ już w trakcie trwania związku, mąż nie interesował się dziećmi, nie spędzał z nimi czasu, nie poświęcam im uwagi, wyjeżdżał począwszy od 3 dni a kończąc na miesiącu. Zostawiał nas bez środków do życia, sama musiałam się martwić jak zapewnić byt naszym dzieciom. Podczas gdy mąż świetnie się bawił i układał sobie życie za naszymi plecami o czym świadczą sms-y, które pokazywał mi w swoim telefonie po powrocie. Poza tym dzieci nie raz były świadkami kłótni i kar cielesnych jakie wymierzał mi mąż. Wiem, że każdy uważa, że rozpad małżeństwa leży gdzieś po środku. Jednak nie zrobiłam nic, co mogło by się przyczynić do rozpadu małżeństwa, wprost przeciwnie, chciałam w nim trwać dla dobra dzieci ale ile jest w stanie wytrzymać człowiek który bez przerwy jest prowokowany, bity i poniżany, zwłaszcza gdy patrzą na to jego własne dzieci.
A wracając do kuratora, to sam oznajmił mi, że mój mąż nie ma żadnych szans by oddał mu pod opiekę dzieci, ponieważ zdaniem jego nie jest w stanie zapewnić im bytu. Kurator zobaczył też zdjęcia na których przyłapałam męża w łóżku z kochanką a widzeń zakazał twierdząc, że kolega to „Mój Kochanek”, co jest totalną bzdurą!
Nie raz rozmawiając z kuratorem, próbowałam wyjaśnić nie jedną sytuację, jednak pan kurator nie chcąc wysłuchiwać mojego zdania, po prostu rozłączał się. Jestem bezradna! I co w takich sytuacjach ja mam robić ??? Nigdy go nie okłamałam a on mi to wciąż zarzuca. Zależy mi na dobru i bezpieczeństwu dzieci.
Chciałam zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom w drodze do rodziny zastępczej, bałam się o nie wiedząc jaki jest i na co go stać a niestety człowiek nie zmienia się od tak sobie. Nawet do dziś dnia dzwoni do mnie i wygraża.
Chciałam prosić o radę z Waszej strony, gdzie się udać? I co robić? Bo w tej sytuacji już raczej się z nim nie dogadam, jest po prostu pewien, że kolega to „Mój Kochanek” i żadne argumenty nie są w stanie przekonać jak bardzo się myli.
Czy nie o dobro i bezpieczeństwo dzieci właśnie w tej chwili chodziło??? Jak Pan myśli? Dzieci są dla mnie najważniejsze, zawsze będą i zrobię wszystko by je odzyskać.
bastian
bastian77
 
Posty: 5
Rejestracja: 14 mar 2008, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: Sara » 22 maja 2008, 17:58

Piszesz "jestem w trakcie rozwodu" - S.O w sprawie o rozwód , zajmuje również stanowisko w kwestii władzy rodzicielskiej, bezpośredniej opieki nad dziećmi , ich miejscem zamieszkania itp.
" gdzie się udać" - Jeżeli jesteś powódką, a nie zawarłaś w pozwie swoich roszczeń w sprawie wykonywania władzy rodzicielskiej nad dziećmi - rozszerz swoje powództwo. Natomiast jeśli jesteś pozwaną- złóż pisemnie taki wniosek ( do sprawy o rozwód) przedstawiając swoje argumenty tj.uzasadnij, że dajesz lepszą gwarancję prawidłowej opieki nad dziećmi. I rozmawiaj z kuratorem, ale sugeruję - nie przez telefon. Pozdrawiam
Sara
 
Posty: 69
Rejestracja: 25 lis 2007, 20:17
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Witam Was ponownie.

Postautor: bastian77 » 29 maja 2008, 23:13

Witam Was ponownie.
Mam Pogarszającą się sytuację, OTÓ¯:
Jak pisałam wcześniej, że kurator "zawiesił" widzenia z dziećmi dla mojego męża i dla mnie - nie wywiązał się ze swojego obowiązku kuratorskiego (nie wiem czyja to wina) tzn. zauważyłam męża jak był z naszą córką na spacerze. Nie wiem czy to wina męża czy kuratora czy też rodziny zastępczej. Nie podeszłam do nich, ponieważ dotrzymałam "obowiązku kuratorskiego", że mamy zawieszone widzenia. Czy jest prawna możliwość, by mąż poza zgodą kuratora albo poza zgodą rodziny zastępczej mógł się spotykać z dziećmi / dzieckiem ???
Proszę Was bardzo o prawną odpowiedź dotyczącą takiej sytuacji.
Nie wiem co teraz mam robić. Wychodzi na to, że ktoś z tej "3"-jki robi komuś za plecami. Ja osobiście nie chcę "łamać" postanowień kuratora. Ja słowa i obowiązku dotrzymałam ale ktoś z tamtej "3"-jki nie dotrzymał.
Jestem i chcę być w porządku z uwarunkowaniami i zasadami prawnymi dotyczącą kuratora i rodziny zastępczej-bo to dla dobra moich dzieci.
Proszę o poradę !!!
Pozdrawiam.
bastian
bastian77
 
Posty: 5
Rejestracja: 14 mar 2008, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 0 raz

Postautor: eipiem » 31 maja 2008, 8:51

Bastian 77,
wszelkie decyzje w sprawach zwiazanych z małoletnim dzieckiem podejmuje Sąd Rodzinny (lub sad prowadzący postepowanie rozwodowe).Kurator wykonuje orzeczenia sadu i zarzadzenia sedziego.Twoje informacje sa niekompletne i swiadczą jedynie o tym ,ze nie jesteś zorientowana o aktualnych decyzjach sadu/sędziego.Proponuje byś zapoznala sie z aktualna dokumentacją i po tym porozmawiala z kuratorem sprawujacym nadzór?współpracujacym z rodzina zastepczą?Stawiam znaki zapytania bo nie określasz w jakim zakresie działa kurator.A moze wykonywal wywiad do toczacej sie sprawy?
eipiem
k.zawodowy
k.zawodowy
 
Posty: 563
Rejestracja: 27 kwie 2005, 7:33
Podziękował : 0 raz
Otrzymał podziękowań: 3 razy


Wróć do Zadaj pytanie kuratorowi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 2 gości