Witam,
bardzo proszę o poradę odnośnie dalszego postępowania na drodze prawnej.
Sytuacja w skrócie w miarę szczegółowo:
1. od roku mam ustanowioną rodzinę zastępczą na swojego przyrodniego brata.
Ojciec: ograniczone prawa, niewydolność rodzicielska.
Matka: ograniczone prawa, po wyroku sądowym - sprawa karna, skierowana na przymusowe leczenie alkoholowe, kilkoro dzieci zostało jej odebrane. Brak kontaktu włącznie z brakiem wiedzy dot. miejsca przebywania.
Przy czym z bratem mamy wspólnego ojca, który mnie nie wychowywał, nie miałam kontaktu. Mama moja wyszła ponownie za mąż.
2. posiadam swoje dziecko - córkę, wychowuję ją sama, ma dobrą opinię, dobrze się uczy, uczęszcza do "normalnej" podstawówki i Państwowej Szkoły Muzycznej. Nie sprawia problemów wychowawczych. Pracuję na stanowisku kierowniczym, mam wyższe wykształcenie, sytuacja materialną dobrą - wynajmuję dom, działam aktywnie w organizacjach pozarządowych.
3. Szybko zorientowałam się że:
- brat był molestowany seksualnie
- jego środowisko, w którym przebywał było skrajnie patologiczne
- była wobec niego używana przemoc fizyczna ze strony matki
- z ojcem był silnie związany emocjonalnie
- posiada ogólną dysfunkcję życiową wynikającą z zaniedbań wychowawczych
- spore braki w nauce ( wówczas III klasa SP)
- ogólne zaburzenia emocjonalne, brak rozgraniczenia dobro/zło, brak właściwych zachowań społecznych itp.
Zabraliśmy się do budowania małego człowieczka...
psychologowie z różnych fundacji, ośrodków, porady, opinie, książki, teriapie ect. Otrzymałam jako rodzina zastepcza wystarczająco pomocy, jednak spotkałam się z niechęcią i brakiem reakcji ze strony szkoły.
Mały człowiek się zmienia i ja nie mam większych zastrzeżeń do jego zachowania i postępów jakie poczyniliśmy.
Problem jaki mam - pomijając cały aspekt emocjonalny i wychowawczy dziecka - bo nie mogę zapominać o córce, jest na płaszczyźnie Szkoły Podstawowej, do której oboje uczęszczają.
Obecnie konflikt się zaognił, grozi mi dość poważnie ( raczej na 99%) sprawa w sądzie rodzinnym - stąd moja prośba o pomoc.
Kilka faktów:
- szkoła jest po za ich rejonem zameldowania i zamieszkania. jednak jest najbliżej domu.
- mentalność wychowawcza szkoły jest na poziomie nazwijmy to wiejskim.
- sporo jest dzieci z rodzin patologicznych, sporo zachowań agresji itp.
- całościowo uważam, że mimo niedociągnięć szkołę oceniam dość wysoko
- córka jest w III klasie, nie chce zmieniać szkoły, jest zadowolona.
- chłopiec jest w IV klasie, z uczniami z rodzin patologicznych, ktorych naśladuje ( na zasadzie: zło było codziennością, więc w nowym miejscu odnalazł się wśród zła, czas, czas i praca we właściwym postrzeganiu dobro/zlo ect.)
- mój charakter nie należy do biernie poddających się otoczeniu, kilka razy "byłam na dywaniuku u dyrektorki", ( dzieci na informatyce instalowały komunikatory bez nadzoru nauczyciela, grały w gry, które nie odpowiadają moim wymaganiom - ect.). Potrafię "zrobic awanturę" kiedy mojemu dziecku dzieje się krzywda.
- moja filozofia rodzica: jestem po to aby przygotować dziecko do życia w dorosłym świecie a nie wychować je swój wzór i podobieństwo. wychowuje dzieci świadomie wszystkiego. często spotykam się z tego powodu z niezrozumieniem u osób starszego pokolenia. pokazuje dzieciom świat takim jaki jest a potem omawiamy zło/dobro itp.
- ponieważ prowadzę bardzo aktywny styl życia moje dzieci uczestniczą ze mną praktycznie we wszystkim. ( min. ukończyły ze mną "warunkowo" ze względu na wiek, kurs ratownictwa drogowego PCK, uczestniczą ze mną w targach i podobnych imprezach, dużo wyjeżdżamy i poznajemy no i...jeżdżą na motocyklach...)
- Nigdy jednak nie byłam wzywana za zachowanie chłopca i córki.
- mam doskonały kontakt z dziećmi, powierzają mi swoje tajemnice ect.
- Chłopak z opowiadań jego i córki nie wyróżnia się szczególnie zachowaniem. Mając na uwadze jego przeszłość uważam, że i tak mogło być gorzej. Chodzi po klasie, przeszkadza nauczycielowi, łamie regulamin szkolny - na zasadzie wychodzenia ze szkoły na przerwie - itp. Widać poprawy w nauce.
- Obecnie ma zajęcia z pedagogiem szkolnym - raz w tygodniu, z których chłopak się śmieje, twierdząc, że : "Pani psycholog jest fajna ale nie ma do niego podejścia".
- wcześniej zgłaszam w szkole molestowanie seksualne ( potwierdzone u specjalisty, w trakcie terapii, z zaleceń - po terapii dopiero mam zgłaszać, ośrodek PCPR jest powiadomiony)
- zgłaszałam i prosiłam o pomoc, opiekę psychologa, mówiłam o problemach - bez reakcji. Dopiero po awanturze, kiedy mnie wezwano listem poleconym za potwierdzeniem odbioru, do szkoły, że chłopak dostał trzy oceny niedostateczne z jednego przedmiotu... na moje pytania czy wszyscy uczniowie są traktowani jednakowo, otrzymałam odpowiedź, że nie, nie jest prowadzona taka procedura w przypadku "zwykłych" uczniów ( ja niezwykła - bo rodzina zastępcza)
Takich dziwnych zachowań ze strony szkoły jest sporo. Psycholog szkolny np. wezwał córkę "na przesłuchanie" zadając pytania wprost: czy tatuś bije mamusię itp. Mam wrażenie, że traktują rodzinę zastępczą jako coś w rodzaju rodziny pod nadzorem sądowym, kuratora, wręcz patologicznej.
Tak jak pisałam - ze szkoły jestem ogólnie zadowolona - dzieci są zadowolone. Problem jest w relacjach ja - szkoła.
Po za tym kolejna zmiana szkoły, pomijając logistykę, opiekę, dojazdy - nie wpłynie dobrze na dzieci - dlatego staram się by nie doprowadzić do sytuacji zmiany szkoły.
Dość faktów teraz pytania:
1. Poprzez łamanie regulaminu szkolnego szkoła ma prawo skierować sprawę do Sądu Rodzinnego, oskarżając mnie o niewydolność wychowawczą. Jako rodzina zastępcza bez ustanowionej opieki prawnej "grozi" mi nadzór kuratora czy jest możliwość odebrania mi chłopca?
Odebranie mi chłopca wiąże się z oddaniem go do innej rodziny zastępczej lub domu dziecka.
2. Czy mam prawo odmówić wizyty chłopca z sądzie lub poddaniu go badaniu psychologicznemu celem wystawienia opinii? ( ostatnia była w ub. roku) z powodu złego wpływu na jego psychikę, powołując się na dobro dziecka ect.? ( po ostatnim badaniu był agresywny, i rozbity emocjonalnie, boi się, że zostanie zabrany ode mnie, posiadam w PCPR stosowne opinie, ukończyłam kursy itp)
3. Czy mam prawo oskarżyć ( w ostateczności ) szkołę o brak pomocy pedagogiczno - psychologicznej - proszę o wskazanie art.
4. W jaki sposób prawo interpretuje zapis: postawa etyczna. Moja etyka i estetyka jest inna niż dyrektora szkoły. Czy wówczas jestem zdana na pojęcie etyki i estetyki sędziego? Pofarbowałam chłopakowi włosy ( braliśmy udział w targach, gdzie występował i nagrywaliśmy program TV) jednak poszedł w tych włosach do szkoły. Został wydalony z lekcji.
5. Jak wspomniałam dzieci jeżdżą na motocyklach. Jest to oczywiście z zachowaniem prawa, bezpieczeństwa itp. ( motocykle dla dzieci, specjalne tory, zawody itp) Jednak nie jest to zgodne z ideą szkoły a raczej Pani Dyrektor....
Jak się mogę jednak bronić? Gdzie szukać art. dotyczących etyki wychowania?
Jak się bronić przed oskarżeniem, że jestem złą matką bo moje dzieci mają takie hobby? ( przy czym moja córka dla kontrastu śpiewa w chórze kościelnym i aktywnie uczestniczy w życiu parafii)
6. Jestem przygotowana na nadzór kuratora. Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie boję się tego. Nie mam problemów alkoholowych, karnych, skarbowych itp. Mam tylko "nietypowe" podejście do dzieci i pewnie gdyby nie rodzina zastępcza nie miała bym problemów.
Czy grozi mi utrata dziecka?
Przepraszam za tak sporo słów ale jestem na granicy wytrzymałości niedoskonałości polskiego prawa.
Zamiast zająć się otaczającą patologią ludzie, którym ambicja przeszkadza w życiu pokazują swoją władzę innym...
Proszę o pomoc i poradę: Co dalej mam robić?
Temat przenoszę do pionu rodzinnego. Bartłomiej