Ale rozprawa podziałała jak przysłowiowy "kubeł zimnej wody" na męża

No i doszłam do sedna sprawy.Sąd zainteresował sie mną po roku.Wysłał mnie na badania do Rodek,czy nie jestem chora psychicznie(dlaczego???) i czy odpowiednio opiekuję się dzieckiem.Opinia dobra,badanie psychiatryczne tez...Ale mama mieć opiekę kuratora dalej bo "...sytuacja może się powtórzyć (ta z przed 2002r) ,bo rodzina ma problemy finansowe(pracuję i przekraczam dochody do Mopr) i za bardzo przeżywa żalobę.Mamy i często uczestniczymy w spotkaniach grupy wsparcia przy Hospicjum. A kurator zawodowa uparcie twierdzi że mamy kuratora z powodów wymienionych w opini Rodek.Jednocześnie nikt nie robi dla mnie nic-sama szukam,sama znajduję-sama się zgłaszam.W wychodzeniu z żałoby ma mi pomagać p,kurator która z wykształcenia jest-ekonomistą

Pytania:
-co zrobić żeby starać się o zniesienie nadzoru?jest od 8- lat-ale tak naprawdę to nie wiem co kurator w sprawozdaniach pisze.Mam do tego jakiś wgląd?
-Nikt nie chce mi pomóc-społeczny,zawodowy itd-cały czas tłumaczą że kurator jest ze względu na opinię Rodek.Wieżą w zmartwychstanie?
-jak udowodnić że nie jestem biedna i że po śmietnikach nie szukam jedzenia?paragony zbierać? fotografować lodówkę?
Teraz jest już tak że boję się powiedzieć że próbuję sobie życie na nowo układać,bo jeszcze wyjdzie że to wszystko zasługa kuratora...

-psycholog z hospicjum jak się dowiedziała kto ma mi pomagać wychodzić z żałoby,to aż przysiadła.Powiedziała że taka osoba może więcej szkody narobic..
-i co podać sąd? do sądu ?
- czy może iś na policję i zaświadczenie przynieśc? że mąż grzeczny?
-czy państwo jesteście uczciwi jak opisujecie rodziny? moja kurator twierdzi że pisze prawde"że nic nie może zrobic" a dalej jest..a może nikt tego nie czyta po prostu?
-co zrobić żeby znieść dozór kuratora?
Brak mi już sił, żeby udowadniać że nie jestem wielbładem.
Liczę na Państwa pomoc..