Przez cały czas z premedytacją używam określenia udział (rozumiany jako obecność) w kontaktach rodzica z dzieckiem, gdyż nadzór nad kontaktami jest efemerydą ukutą bez oparcia w jakichkolwiek przepisach prawa materialnego- cóż to bowiem za nadzór, w którym strony doskonale wiedzą kiedy kurator przyjdzie. Poza tym, czy prowadząc taki nadzór kurator jest uprawniony do składania wizyt domowych w miejscu zamieszkania dziecka, gdy nie odbywa się akurat kontakt rodzica z małoletnim, czy też nie

Czy przebieg takiego nadzoru dokumentuje się prowadząc kartę czynności, czy też pisze tylko sprawozdania z przebiegu kontaktu

Czy nawiązać należy kontakt ze szkołą, policją, bądź innymi instytucjami i czy w przypadku takiego nadzoru nie wywoła to wzburzenia stron (bo niby dlaczego kurator ma się tym interesować, skoro jego nadzór dotyczy kontaktów)
Dla mnie całkowity misz- masz pojęciowy, są jednak okręgi, w których nadzór nad przebiegiem kontaktów rodzica z dzieckiem orzekany jest nagminnie (raczej prawem kaduka)

.
Przychylam się do zdania, że są sytuacje, w których kurator uczestniczący w kontakcie ma prawo go przerwać. Powinno być to jednak wyraźnie wyartykułowane w przepisach aktów wykonawczych. Obecnie, działając w obronie dobra dziecka jest niestety narażony na zarzut nadużycia uprawnień.
Czym zatem jest obecność kuratora prz kontaktach rodzica z dzieckiem, jeśli nie jest środkiem
Zawiązała się ciekawa dyskusja, więc liczę na ciąg dalszy

.
Pozdrawiam.