Witam
Od dwóch miesięcy mam córeczkę z dziewczyną (w tej chwili już byłą). Mieszka ze swoją matką. Tam jest również zameldowana moja córa. Wczoraj dostałem od Niej dosyć agresywny w tonie telefon, w którym to poinformowała mnie, że chce założyć sprawę w sądzie o przyznanie alimentów.
Wielokrotnie zaprzeczała faktom twierdząc, że ja się Nią i dzieckiem nie zajmuje, że nic dla Niej nie zrobiłem, że nic nie załatwiłem , nie kupiłem etc.
Mam dowody w postaci przelewów za zakupy poczynione przed porodem jeszcze, za wózek, łóżeczko etc, mam trochę rachunków za pieluszki chusteczki i tym podobne – zacząłem to zbierać. Przyniosłem szczepionki i zwolniłem się z pracy na jeden dzień żeby pomóc jej to załatwić. Załatwiliśmy z moim ojcem wizytę u jednego z najlepszych pediatrów w mieście etc. Dodatkowo kilkukrotnie przelewałem Jej na konto forsę na wydatki. £ącznie uzbierała by się suma około 4000 którą jestem w stanie udokumentować.
Po ostatnim ataku jej histerii (sic!), usłyszałem, że mam się wynosić z jej życia, że mnie nienawidzi, że nie chce mnie znać. Przez następne dni do wczoraj telefony z zarzutami czemu się nie zajmuje się dzieckiem (tym razem już nie Nią i dzieckiem)… dwa sprzeczne żądania i tak przez całą ciążę w cyklu dwu, trzy tygodniowym. Do tej pory wyjaśniałem ugadywałem rozmawiałem z nią, godziłem się. Nie przyniosło to żadnych efektów. W mojej ocenie Ona wymaga pomocy psychologa, co zresztą proponowałem – terapie dla nas dwojga. Nie zdążyłem.
Boję się u swojego dziecka pojawić żeby nie zaogniać sytuacji z matką mojej córy. Mam dosyć szarpanek, w których i tak jestem skazany na przegraną, a najbardziej cierpi na tym dziecko.
Zdaję sobie sprawę z marnych szans w sądzie rodzinnym.
Moje pytanie brzmi: Kiedy i do jakiej instytucji, osoby zaufania publicznego, urzędnika – być może właśnie kuratora rodzinnego (sądu) mogę zwrócić się aby była obecna podczas moich kontaktów z dzieckiem, wizytach u Niej w domu. Ktoś niezależny, bezstronny, kto potwierdzi fakt, iż po pracy byłem, pomogłem przewinąłem wykąpałem ululałem etc i wyszedłem o 23:00. albo nie stawiłem się o 20:00 bo np. miałem spotkanie (a uprawiam wolny zawód i mam ich kilka w ciągu tygodnia). Ktoś kto PRZED lub W TRAKCIE rozprawy potwierdzi moje zaangażowanie w narodziny dziecka nie na płaszczyźnie materialnej, kto poświadczy prawdę tak by sąd nie musiał dawać wiary jej pomówieniom i kłamstwom, a udowodniła już wielokrotnie, że jest do tego zdolna i nie ma skrupułów. Jestem odpowiedzialny za 50% konfliktu nie za 100%.
Bardzo bym nie chciał stracić dziecka i redukcji mojej osoby do co miesięcznego przelewu. Natomiast matka mojego dziecka nie przejawia żadnej chęci do współpracy, zrozumienia złożoności sytuacji.