Witam serdecznie!
Mam 9 letnią córkę z pierwszego małżeństwa. Miała 2 lata kiedy rozwiodłam się,ale sprawa regulacji kontaktów ojca z dzieckiem zakończyła się około 3 lata temu. Ograniczono wówczas ojcu władzę rodzicielską i zasądzono widywania co drugą niedzielę u mnie w domu. (Nie będę się teraz rozpisywać nad przyczynami takiego postanowienia). Początkowo ojciec przychodził do córki wraz ze swoją matką. Wizyty trwały maks pół godziny. Czasem były mąż prosił o spotkanie w innym miejscu np w centrum handlowym. Ja na to przystawałam. 2 lata temu nagle były mąż przestał przychodzić do córki. Raz ona zadzwoniła do niego i doszło do jednego spotkania w centrum handlowym w lutym 2008. Potem cisza.Córka w wakacje 2008 telefonowała do ojca a ten stwierdził,że myślał,że to ona nie chce go widzieć. Gdy zaprzeczyła obiecał przyjechać i... nie przyjechał.Potem już nie odbierał od niej telefonu.Nie reagował na jej nagrania na poczcie głosowej.Mała w końcu przestała dzwonić i się łudzić. W tym roku córka szła do 1 komunii, oczywiście zaproszenie zostało wysłane do ojca i jego rodziny.Na komunii była matka i ojciec ojca,ale samego ojca nie było. Nie wysłał kartki, nie przekazał życzeń przez swoich rodziców. Dla córki to była chyba ta kropla,która przelała czarę goryczy.Musiała poradzić sobie z poczuciem odrzucenia.I poradziła sobie.Nadmienię,że moja była teściowa do dziś odwiedza moją córkę w święta, urodziny, dzień dziecka itp.
Córeczka miała 2 lata i 2 mies. kiedy zaczęłam regularnie spotykać się z obecnym mężem. Miała 4 lata gdy razem zamieszkaliśmy, a 5 lat, gdy wzięliśmy ślub. Teraz ma malutką siostrzyczkę, w której jest zakochana. Stanowimy normalną, zgodną rodzinę. Mąż jest człowiekiem "do rany przyłóż". Córka traktuje go jak ojca. On się o nią troszczy i kocha ją jak swoje dziecko.Myślę,że dzięki temu łatwiej było jej poradzić sobie z poczuciem odrzucenia przez ojca biologicznego.
Myślę,że za około rok będziemy chcieli wystąpić do sądu o pozbawienie władzy rodzicielskiej ojca biologicznego i przysposobienie przez realnego tatę.Myślę,że jest to potrzebne mojej córce jako kropka nad "i", a też z praktycznego punktu widzenia: załatwianie paszportu, dofinansowania z zakładu pracy męża do kolonii, wypełnianie wszelkich druczków gdzie trzeba podać dane ojca (np przy zapisie na świetlicę szkolną potrzebna pieczątka z zakładu pracy ojca) itp. Poza tym chcielibyśmy uporządkować sprawę nazwisk: ja mam podwójne po mężach, córka po ojcu biologicznym, druga córka po obecnym moim mężu-straszna gmatwanina.
Rozmawiałam o tym wstępnie z córką (a w zasadzie pytałam o jej zdanie) i ona entuzjastycznie podeszła do tych propozycji.
Mam pytanie jak w ogóle ugryźć temat prawnie.Czy najpierw ja muszę składać sprawę o pozbawienie władzy czy od razu mąż może składać o przysposobienie? Czy córka (mająca wówczas około 10 lat) będzie musiała zeznawać? Czy będzie badana w RODK? Czy argumenty ojca biologicznego,że np nie odwiedza dziecka bo np czuje się skrępowany u nas w domu, będą miały znaczenie?No i jeszcze jedno-były mąż regularnie płaci alimenty (a nawet o 100 zł więcej),ale to dlatego,że w 2006 roku dostał wyrok 6 mies pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata za uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów. Z tym że okres zawieszenia już minął a on nadal płaci.
Proszę o jakieś swoje sugestie,wskazówki,przemyślenia.
Pozdrawiam:)