Kolega dyżurowy ostatnio chyba kapkę przesadził - zadaje pytanie dozorowanemu prostemu jak snopek siana:
- czy pan partycypuje w kosztach utrzymania domu???
Mija długie 10sec. martwej ciszy...
- ale co pan ma na myśli?
Pod koniec maja przychodzi do mnie warunkowo zwolniony z własnej inicjatywy, który po opuszczeniu zk i stawiennictwie w terminie 7dni zapewniał mnie, że nie chce wracać do zk (notabene akt dot. wz nadal nie ma, ale minęło dopiero 6tyg.).
Ostatnio rano był u mnie policjant, mój kur. społeczny na terenie, gdzie mieszka ten wz i na moje pytanie:
- coś się może nowego dzieje z panem X?
odpowiada:
- a tydzień temu zgarnęliśmy go za próbę włamania...
I wracając do tego wz - tego samego dnia co pan policjant wchodzi dumnie lekko zawiany, a ja od progu pytam:
- no i co: ledwo wyszliśmy, a już chcemy jednak wracać???
Jego mina: bezcenna...
- ale panie kuratorze: o co chodzi???
- a był pan może ostatnio zatrzymany za współudział we włamaniu?
Mina nadal niewymowna...
- a może i tam byłem, ale ja tylko z bratem poszedłem i stałem na murze, a jak przyjechała ochrona ODRUCHOWO zeskoczyłem na posesję...