to może ja i się wypowiem, jako że jestem w trakcie aplikacji
u mnie to wygląda tak, że pól roku byłam w pionie rodzinnym- jeździłam z patronem w każdy jego dzień terenowy. W dni dyżurujące pisałam karty czynności, sprawozdania z wywiadów, projekty wniosków, uczestniczyłam w posiedzeniach. W terenie patron pozwalał mi na przeprowadzanie np. wywiadów. Wcześniej pełniłam funkcję k.społecznego, więc nie bał się, że o coś nie zapytam. Ogólnie to w czasie odwiedzania podopiecznych byłam czynnym uczestnikiem spotkania, wspólnie z patronem ,,prowadziłam" spotkania. Czasami musiałam się upomnieć o jakąś pracę, coś do napisania. Dużo czasu tez poświęcałam nauce, czytaniu. W miejscowości, w której jest mój sąd praca nie wygląda tak, że dokumenty fruwają i nie wiadomo w co ręce włożyć, wszystko toczy się powoli- takie jest moje wrażenie.
Teraz jestem w pionie karnym. Planuję złożyć podanie o skrócenie aplikacji. Pani kurator okręgowa już wstępnie o tym wie i nie widzi przeszkód. W karnym robię dokładnie to samo co w rodzinnym. Z tą różnicą, że pracy jest o wiele więcej.
Niestety w moim okręgu nie ma szkoleń dla aplikantów, co uważam za jakieś nieporozumienie.
W innych okręgach aplikanci jeżdżą do MOW-ów, ZK, ośrodków kuratorskich, szkolenia mają, robią na nich analizy indywidualnego przypadku- tak jak to na egzaminie później trzeba robić. Ja niestety taką analizę robię sama- na wyczucie, bo i nawet osoby z zespołu nie do końca pamiętają co tam ma być...
Także co okręg to obyczaj