Witam.
Koleżanka w skrzynce pocztowej znalazła ... no właśnie. Nie wiadomo co znalazła. Kartkę z z mniej więcej takim tekstem. "Pani XXXX proszona o kontakt z kuratorem zawodowym (tu nieczytelne nazwisko) w celu wywiadu". Tu nr tel gdzie zadzwonić stacjonarny komórka podpis. Tyle, że wszystko napisane długopisem, odręcznie na kolanie, na połowie kartki A4 oderwanej ręcznie. Bez pieczątek bez niczego takiego nawet nie w kopercie. Generalnie to w chwili wolnej sam mógłbym z nudów napisać takie pismo. I powkładać w skrzynki na połowie osiedla.
Czy można na wywiady wzywać w ten sposób? Nie mam pojęcia, bo ani ona, ani ja ani nikt z naszych znajomych z kontaktami z kuratorami jakimikolwiek nie miał do czynienia. A sytuacja jest dziwna, bo jest ona w trakcie rozwodu. Mąż to choleryk, złożyła na niego nawet doniesienie w sprawie groźby karalnej. Jeździł za nią z bratem i ojcem przez 2,5h w nocy po mieście,żeby na parkingu jak wysiadała przy dziecku objechać ją od k... i poinformować, ze ją zap.... Co zabawne, pomimo świadków (sytuacja miała miejsce potem jeszcze raz), prokuratura umorzyła sprawę bo oni powiedzieli, że to wyglądało zupełnie inaczej (oni nie mieli ani jednego świadka, że wyglądało to zupełnie inaczej, a ona aż 3), i że były to utarczki słowne (jakkolwiek dziwna to utarczka, gdzie jedna osoba bluzga a druga przerażana wsiada w samochód i jedzie na komisariat goniona przez drugi samochód pod tenże komisariat w środku nocy) wywołane stresem wywołanym rozwodem.
Ale to nie forum na temat zasadności postanowień prokuratury. Koleżanka się obawia, że to znowu może być jakaś chora gra jej męża, który powiedział że jak zrzeknie się ona alimentów to rozwód przebiegnie spokojnie i bez problemów a jak nie to będzie mieć "niezłą jazdę i wojnę".
Gdzie można sprawdzić czy taki kurator wogóle istnieje, i na jakiej podstawie chce przeprowadzać jakiś wywiad?
I czy w świetle tego wywiadu mogą być jakieś kłopoty w trakcie rozwodu?