Witam.
Mam na imię Ula, mam 15 lat i chciałabym się zwrócić do Państwa o pomoc i przedstawić moją sytuację.
Na początku lipca dostałam wezwanie do sądu we wrześniu. Wytłumaczeniem była moja rzekoma demoralizacja (niewypełnianie obowiązków szkolnych i nie respektowanie regulaminu szkolnego) i zbadania poziomu mojej demoralizacji.
W II klasie gimnazjum zaczęłam się buntować, to fakt, ''pyskowałam'' nauczycielom, chodziłam na wagary (nie tak często), nie uczyłam się po prostu (mam problemy z lenistwem) To tylko tyle. Nie palę, nie piję (nie ciągnie mnie do tego), nie biorę narkotyków, nie szlajam się po nocy, nie wdaję się w bójki, nie mam zdemoralizowanego towarzystwa. Moim problemem jest tylko przeklinianie.
Moja mama pracuje za granicą (ale co 3 miesiące jest w domu, zawsze przyjeżdża na ¦więta i ważne uroczystości rodzinne) Tata przyjeżdża na weekendy (pracuje 100 km od mojego miejsca zamieszkania). Opiekuję się mną moja siostra (ma 24 lata, wykształcenie wyższe, jest odpowiedzialna, umie gotować i zapewnić mi należytą opiekę) oraz od czasu do czasu moja Babcia.
Bardzo żałuję, że moja Mama powiedziała o tym wychowawczyni. Pomimo różnych zapewnień, że jestem pod czyjąś opieką, że nie jestem sama ona nadal myśli swoje.
W maju powiadomiła Pedagoga o tym, że mieszkam sama w domu. Pedagog zatelefonował do Opieki Społecznej, jednak Bogu dzięki, nie mógł się dodzwonić.
Do w domu wpadła kuratorka. Byłam wtedy w domu (byłam chora) i z siostrą. Pani Kuratorka umówiła się z moim Ojcem.
W trakcie spotkania mój Ojciec wszystko wytłumaczył. Pani Kurator dała mi taryfę: jak nie zdam (a była wtedy taka możliwość) to wniesie sprawę do sądu. Jeśli zdam, bez żadnej poprawki, to da mi spokój.
Zdałam, dzięki ciężkiej pracy, bez poprawki. Myślałam, że to koniec moich problemów, a tu przychodzi pismo z Sądu! Komenda Miejska z mojego miasta ich o tym poinfortmowała. A dlaczego?
W kwietniu mieliśmy lekcje pokazowe z Paniami z Policji. Kiedy weszły Panie, ja z koleżanką podparłyśmy się na ławkach. W pewnym momecie koleżanka powiedziała: Po co tu one przyszły? Ja, nic nie mówiłam, tylko byłam skulona na ławce. Jednak mój wychowawca wyrzucił mnie i moją koleżankę.
Na przerwie wychowawczyni podeszła do nas, z pytaniem do mojej koleżanki: Czemu to zrobiłaś? Nie pamiętam, co koleżanka odpowiedziała, ale Pani również spytała się mnie, czemu leżałam na ławce. Odpowiedziałam: byłam zmęczona.
Zdenerwowała się i podeszła do Pań Policjantek, podając nasze dane z dziennika szkolnego.
Mieliśmy mieć prawdobodbnie wezwanie na komisariat. Takowego nie dostałyśmy. Wszyscy nas uspokajali, że tylko nas chcą postraszyć.
Moja koleżanka ma za zniewagę Policji sprawę w sądzie. Czy to było słuszne?.
Aha, i chciałam dodać, że Pan Pedagog bez wiedzy Dyrektora szkoły chciał nam (mi i mojej koleżance) przyznań kuratora!
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale chciałam Państwu jak najbliżej przedstawić mój problem. Otóż mam pytania:
jak będzie wyglądać sprawa o demoralizację? Czy będę się czuć jak na najprawdziwszej sprawie, np. o morderstwo?
Czy moim rodzicom mogę odebrać prawo rodzicielskie?
Czy mogę mieć na określony czas kuratora sądowego?
Czy mogę mieć psychologa?
Jeśli są jakieś niedociągnięcia, to przepraszam.
Pozdrawiam,
Ula.