autor: dzidka » 29 gru 2005, 1:50
To nie jest kokieteria, a problem nie tkwi w zbyt ciężkiej części ciała, której się ruszyć nie chce - problemem jest tu brak jakichkolwiek chęci ze strony kierowników, jak i kuratora okręgowego, na zmiany (czytaj: ulepszenia). To nie jest proste, tak na wejściu, rozbić mur, który tworzy się od dziesięcioleci. Tym bardziej, że tylko nieliczni potrafią poprzeć ten prąd, zaś ja jestem kuratorem od niedawna. Może jak popracuję 2-3 lata, zdobędę się na śmiałość, albo już będę żyć samą nadzieją na rychłe zmiany.
Tak swoją drogą - ciekawe czy Ty zawsze potrafisz teleportować swoją "część ciała" do ciepłego gabinetu okręgowego i wszystko załatwiać...