Analizując lekturę niektórych postów i odpowiedzi cynicznie zjadliwych, dochodzę do wniosku, że część z Państwa wykazuje klasyczne zachowania mające odniesienie w teorii Ericksona i wypaleniu zawodowym.
Skoro niektórym z Was udzielenie krótkiej, lakonicznej wypowiedzi na zadane pytanie stanowi problem, to jak rozmawiacie z ludźmi dozorowanymi?
Nic dziwnego, że socjalizacja w naszym kraju raczkuje.
Z całym szacunkiem...(sic)
Jestem obecnie na ostatnim roku Resocjalizacji z Profilaktyką Społeczną, bardzo chciałbym zostać Kuratorem, chociażby społecznym.
Nie jestem gówniarzem, od kilkunastu lat pracuję jako urzędas, lecz nie jest to zajęcie , które porywało by mnie do czegokolwiek.
Praca, którą wykonujecie jest dla mnie o tyle pasjonująca, że niesie ze sobą niewspólmierne korzyści natury wyższej pod postacią niesienia pomocy innym (może to brzmi patetycznie i kolokwialnie, ale tak jest)
Czasem wystarczy rozbudzić w innej osobie nadzieję na lepszą przyszłość, wskazać im drogę której nie znali- to niby niewiele- ale w ten sposób można uratować człowieka.
Tak więc nie rozumiem Waszego zachowania pełnego pogardy dla tych, którzy chcieli by znaleźć się w kręgu osób w którym wy już jesteście..
A może z racji tej, że co poniektórzy są Kuratorami chcącymi pomagać innym w ten sposób odradzają podjęcie powyższego wyzwania i dają do zrozumienia, że bycie kuratorem to ujma a oni sami potrzebują pomocy?
Odrobina szacunku nikomu nie zaszkodzi.
A więc szanujmy się.
I nie bądźmy pępkami świata.
Przyjdą po nas inni a nasze mądrości wylądują na śmietniku historii.
POZDRAWIAM
ARTUR