Jak do tej pory nigdy jeszcze nie znalazłem się w takiej sytuacji, a odbierałem dzieci już wielokrotnie.
Sprawa jest dość długa i skomplikowana.
Otóż - Sąd wydał zarządzenie tymczasowe o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczo – wychowawczej. Sprawa nadal jest w toku, ale jest bardzo mało prawdopodobne, aby rodzina odzyskała dziecko. Dziewczynka lat niespełna dwa ma porażenie mózgowe i padaczkę. Pochodzi z wysoce patologicznej rodziny – ojciec alkoholik, matka osoba upośledzona umysłowo, starsze rodzeństwo już placówkach albo rodzinach zastępczych. Prowadzone postępowanie prokuratorskie o przyczynienie się do śmierci najmłodszej córki. W domu przemoc, brak pieniędzy, opału w zimie, słowem sytuacja absolutnie nie dla małego i na dodatek poważnie chorego dziecka. Dziewczynka wymaga stałej opieki i rehabilitacji, czego rodzice nie są w stanie jej zapewnić. Była przez pewien czas na specjalnym oddziale dla takich dzieci, ale ojciec ją stamtąd dosłownie ukradł. Następnego dnia po tym zdarzeniu Sąd wydał postanowienie o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczo – wychowawczej, a ja wspólnie z PCPR zabrałem dziecko i umieściłem na najbliższym oddziale dziecięcym. Dziewczynka miała zostać zabrana w przeciągu kilku dni do domu dziecka. Ordynator oddziału i dyrektor szpitala na to przystali. I wtedy zaczęły się schody!
Mianowicie PCPR po kilku dniach poszukiwań odpowiedniej placówki w całej Polsce stwierdził, że ¯ADEN dom dziecka nie przyjmie małej, ponieważ ma poniżej 3 lat i jest ciężko upośledzona. Te miejsca, gdzie wcześniej takie dzieci przyjmowano obecnie zmieniły swój statut i istnieją jako domy pomocy społecznej. PCPR zawiadomił, więc o tym Sąd sugerując, iż dziecko należy umieścić w domu pomocy społecznej. Sędzia zmienił postanowienie i zadecydował o skierowaniu małej do tego rodzaju placówki. Wszystko byłoby może i dobrze, gdyby nie to, że w tym momencie odpłatność za pobyt dziecka ponosi, w myśl ustawy o pomocy społecznej, nie powiat, lecz gmina. A gmina z kolei rękami i nogami broni się, żeby za dziecko nie płacić. Rocznie to koszt kilkunastu tysięcy złotych. Kierownik GOPS wręcz mi powiedział, że jeżeli gmina będzie musiała za to zapłacić to wójt go zwolni, więc on będzie robił wszystko, aby sprawę „zepchnąć”. Po kilku dniach zawiadomił mnie, że znalazł jednak dom dziecka, który dziewczynkę przyjmie. Za dom dziecka płaci już powiat. Wystosował, więc pismo do Sądu i PCPR – u o swoich ustaleniach i stwierdził, że to już teraz sprawa powiatu. PCPR skontaktował się z tym domem dziecka, wysłał dokumentację, lecz po zapoznaniu się z nią dyrektor placówki poinformował, że jednak nie mogą przyjąć dziecka w takim stanie. Tak, więc sprawa znalazła się w punkcie wyjścia.
Ja osobiście podjąłem pewne działania i ustaliłem, że jest możliwość natychmiastowego przewiezienia dziecka do specjalnego domu pomocy społecznej, który ma pododdział dla takich właśnie małych, upośledzonych dzieci. Byłem tam osobiście, warunki naprawdę dobre, pełna opieka medyczna, rehabilitacja, itp. Wymagają jedynie postanowienia Sądu i skierowania z gminy. Ale niestety gmina, jak już pisałem nie chce się na to zgodzić.
Teraz dla odmiany radca prawny gminy i kierownik GOPS pomogli napisać rodzicom dziecka odwołanie do Sądu Okręgowego od decyzji o skierowaniu dziewczynki do DPS. Sprawa poszła do SO, jak znam życie nie wróci przez najbliższe półtora miesiąca, co najmniej, a dziecko leży na oddziale dziecięcym i czeka od prawie dwóch miesięcy. Już dwa razy kontaktował się ze mną ordynator pytając, co dalej. Dziecko nie może tu dłużej pozostawać, bo po pierwsze to kwestia kosztów jego pobytu i tego, kto za to ma teraz zapłacić, a po drugie blokuje miejsce. Ordynator niewątpliwie ma rację. Dzisiaj stwierdził, że w zw. z tym zwróci się z stosownym pismem do Sądu i wystawi Sądowi rachunek za pobyt dziecka w szpitalu.
Tak, więc jak widzicie, główny problem w sprawie to pieniądze. Nikt nie chce ponosić kosztów, ani powiat, ani gmina, chociaż oczywiście oficjalnie nikt tego nie powie. Dziecko leży i czeka, ja dostaję „po uszach” z każdej strony, a końca sprawy póki, co nie widać, podczas gdy tu szybkość działania jest istotą rzeczy. Czy ktoś z Was miał podobny przypadek? Jak to się skończyło?