A teraz taka rymowanka:
Na podwórku siedzi kura,
smutna jakaś i ponura.
Powiedz, kuro, co cię dręczy?
Czy znoszenie jaj cię męczy?
Czy też kogut - jak to on -
znowu szuka innych żon ?
To nie jaja są przyczyną,
że wciąż siedzę ze złą miną.
No a kogut... Jako żona
jestem już przyzwyczajona.
Jestem smutna, bo za płotem
rozmawiałam kiedyś z kotem.
Kot ten opowiedział mi,
że w pobliżu coś tu lśni,
że coś błyszczy niedaleczko,
tam gdzie mostek jest nad rzeczką,
że to złota sztaby całe
i to duże, a nie małe.
Namówiłam więc koguta,
co od dawna skarbów szuka,
żeby wybrać się po złoto
wraz z kocurem, tym niecnotą.
Gdy byliśmy całkiem blisko,
roześmiało się kocisko
i wróciło na podwórko,
by powiedzieć wszytkim kurkom,
kwokom starym i kurczakom
jak mnie nabrał. Krzywdę taką
mi wyrządził... Bo to
wcale tam nie było złoto,
tylko nowe torowisko.
Gdy już byłam całkiem blisko,
zobaczyłam, że to szyny
tak lśnią w słońcu. Jakie miny
mieli wszyscy na podwórku,
chyba wiecie. Kogut w kółko
to powtarzał, że ja - żona -
całkiem winnam być czerwona,
wstydząc się, że z chęci zysku,
dałam nabrać się kocisku.
Kaczki, kura oraz gęś
do rozpuku śmiały się.
Ale jeszcze to nie wszystko.
teraz smieszne mam przezwisko.
Za skarb wzięłam zwykłe tory
i dlatego od tej pory
kurą - torem zwą mnie wszyscy,
nawet ci najbardziej bliscy.
Kura - tor i kuro - torze
tak wołają mnie. Czy może
gorszy dostać kura cios ?
Co za los mój, co za los.
Nie martw się, ma droga kuro,
rozchmurz minę swą ponurą.
Rada moja całkiem prosta -
zmień przezwiska swego postać,
wyrzuć myślnik - i to wszystko -
i już piękne masz przezwisko.
Posłuchała rady kura.
Dziś jest dumna, nie - ponura.
Zamiast "kura - tor" - "kurator"
zwą ja dzisiaj. Co wy na to ?
