Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na mój apel J. Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz, ale przez pierwsze dwa dni był tylko jeden post do mnie, a potem ja nie miałem czasu na śledzenie forum.
Postaram się może odpowiedzieć na pewne poruszone w Waszych wypowiedziach kwestie, a zwłaszcza zarzuty wobec mnie. Ogólnie to przedstawiłem rzecz w wymuszonym miejscem i możliwościami anonimowego przedstawienia sprawy wielkim skrócie. Opisywanie wszystkich zachowań tej pani, jej relacji rodzinnych, środowiskowych, itp. zabrałoby mi zbyt wiele czasu.
Moje uwagi:
Nessa:
1) Chodzi o to, że ona w ogóle zaprzecza jakiemukolwiek piciu. Totalna negacja sprawy, system iluzji, itp. Bez przełamania tego, udowodnienia jej, że nie jest szczera nie mogę z nią podjąć normalnej rozmowy.
2) Stałem się taką osobą – wpierającą i pomagającą, ale nie dla niej, bo ona tego nie chce, a jeżeli już to tylko wtedy, kiedy ma akurat taką aktualną potrzebę. Bardziej już jej córka ma do mnie zaufanie.
3) Co do częstotliwości kontaktów – jestem tam nie rzadziej niż raz na dwa tygodnie, a czasami dwa razy w tygodniu. ¦rednio co miesiąc – 4, nawet 5 razy u nich, a poza tym u sąsiadów, rodziny, GOPS, policji. Mało?
4) Co do sympatii dla niej... hm. Nie mam do niej uprzedzeń, nie traktuję jej jako „patologii”, staram się być obiektywny i otwarty, ale pewne jej zachowania, jak np. namawianie córki do, oględnie mówiąc, „zarabiania na siebie”, karmienie dziecka piersią w stanie nietrzeźwym, i jeszcze wiele innych, jakoś nie wpływa na jej pozytywny wizerunek.
5) Co do RODK to niestety mam wszelkie podstawy, żeby im nie ufać. Nie tylko zresztą ja, ale i inne osoby (sędziowie, pozostali kuratorzy). To znowu nie miejsce na rozwijanie tego wątku, ale skoro w tym samym RODK w innych sprawach są popełniane kardynalne błędy przy diagnozowaniu rodzin i absolutnie nie są brane pod uwagę informacje z akt sprawy, a jedynie od badanych, to sorry, ale moje nastawienie do tego ośrodka jest tu nie bez podstaw.
Ewka:
1) Nie chcę zabierać dzieci – to ostatnia rzecz jaką bym chciał zrobić. Robię to tylko w przy zagrożeniu życia lub zdrowia dzieci! Nigdy w innych wypadkach, np. nie posprzątanego mieszkania. Staram się właśnie, dlatego zachować je w rodzinie i tak ustawić matkę, żeby we właściwy sposób wywiązywała się z swoich obowiązków. Niestety picie i znikanie z domu na kilka dni to nie jest z jej strony właściwe zachowanie. ¯adne tłumaczenie do niej niestety nie trafia. Nie mówię, że jestem alfa i omega. Nikt nie jest taki. Dlatego pytam się innych o radę i nie uważam, żeby to był dla mnie dyshonor.
2) Staram się ją wspierać, pomagać, doradzać, ale to jest tylko tyle, że ja coś daję, a ona od siebie nic. Jedynie bierze to, co jest jej akurat potrzebne.
3) Dobro dziecka jest zagrożone. Pisałem o tym, że dziecko jest chore. Jak matka „idzie w tango”, to chłopiec dostaje ataków padaczki na tle nerwowym, traci przytomność, wymaga hospitalizacji. Siostra, która się nim opiekuje nie zawsze wie, jakie leki mu trzeba podać, itp. Poza tym sama właśnie chce wyjechać na długo za granicę. Wyjaśnienie wszystkich problemów tej rodziny wymagałoby ode mnie przede wszystkim złamania anonimowości, po drugie zajęłoby zbyt wiele czasu. Nie mogę tego tutaj zrobić.
4) Nie zarzucaj mi, że traktuję ją jako „niewyleczalną patologię”, bo tak nie jest. Jeżeli mogę wspieram ją na różne sposoby np. organizowaniem pomocy materialnej dla dzieci, wyjazdów wycieczkowych, pieniędzy z GOPS, załatwianiem spraw w urzędach, itp. Problem w tym, że w zamian z jej strony nie ma nic. Po prostu wykorzystuje mnie i moje zaangażowanie i tyle. Jak ma pieniądze to z nich „odpowiednio” sobie korzysta. Poświęciłem im naprawdę wiele czasu i energii. Nawet przerwałem urlop wakacyjny, żeby im pomóc w bardzo dla nich wtedy skomplikowanej sytuacji. Więc jeszcze raz – nie mówi mi, że jej nie pomagam.
5) Co do konsekwencji – cały czas wymagam od niej jednej zasadniczej sprawy, żeby nie piła, nie znikała z domu i wtedy wszystko inne powoli się ułoży. Ten temat jest z nią cały czas omawiany, bo to tu jest problem!
O filozofii wypowiadać się nie będę. Nie moja działka.
Kesey:
1) Słuszna uwaga, co do tego, po co rozbić by należało jej system iluzji. Dzięki za zrozumienie. J
Eipiem:
1) Ona ma niestacjonarne. Chodzi do lekarza w poradni i przedstawia mi zaświadczenia o tym. Nie mam jasnych dowodów, że nie utrzymuje abstynencji. Jakie mam, zatem podstawy do złożenia wniosku o zmianę trybu leczenia? Sędzia odrzuci mi taki wniosek. Dlatego chciałbym, aby została „przyłapana”, gdy jest nietrzeźwa.
2) Siostra nie godzi się na to, aby objąć młodsze rodzeństwo stałą opieką, a tym bardziej, żeby ustanowić w jej osobie rodzinę zastępczą. Sama ma własne dziecko, też chore. Obecnie chce wyjechać na długo za granicę. To mała miejscowość na wschodzie Polski (woj. lubelskie). Do najbliższego miasta kilkanaście kilometrów. ¦wietlice środowiskowe, itp. między bajki trzeba włożyć. Zero szans.
3) To samo wzg. ojca jak już wyjdzie. Może korzystać z grupy AA albo lekarza w mieście powiatowym – ponad 10 km od nich. Realnie jego uczestnictwo w czymś takim niewielkie. WITAM W RZECZYWISTO¦CI MA£YCH MIEJSCOWO¦CI!
4) Co do rozmowy na prv – bardzo chętnie. A może podam maila –
mikeozi@poczta.onet.pl?